PsyAlaska Tales

✓ AND ALL AND LAST, SUMMER COLLAPSED INTO FALL

Jeszcze wczoraj cieszyłem się ze zbliżających się wakacji, a dziś nie tylko żaden ślad już po nich nie został (no może jedynie z wyjątkiem zdjęć), ale drastyczna zmiana pogody sprawiła, że to, co obecnie mamy za oknami, przypomina raczej chandryczne realia z utworów Joy Division niż złotą, polską jesień. Szaro, buro, deszczowo, bezbarwnie, smętnie, posępnie, osowiale i przygnębiająco – witaj depresjo! Myślami często wracam do letnich festiwali, na których miałem okazje być w tym roku, ale okoliczności przyrody panujące za oknem skutecznie sprowadzają mnie na ziemię. Skoro pogoda nie sprzyja, temperatura skutecznie odstrasza mnie od jazdy na rowerze po lasach, czas znaleźć jakąś alternatywną rzeczywistość.

Wydarzenie: PsyAlaska Tales
Miejsce: klub INQ, Katowice, PL
Data: 30.09.2017

✓ THE ONLY ALTERNATIVE TO COEXISTENCE IS CODESTRUCTION

O alternatywną rzeczywistość, wbrew pozorom, wcale nie tak trudno – wystarczy udać się na przykład do Katowic, na jedną z cyklicznych imprez spod szyldu „Tales”, by zapomnieć o tym, co za oknem, ale co więcej posłuchać dobrej, elektronicznej muzyki na dwóch scenach, zachwycić się psychedelicznymi dekoracjami święcącymi w UV, spotkać całą gromadę pozytywnie zakręconych freaków, których nie powstydziłby się sam hipisowski Woodstock (mam tu na myśli ten z 69 roku) i przede wszystkim wyjść z uśmiechem na twarzy i naładowanymi bateriami. Zawsze po takich imprezach uaktywnia się u mnie jakiś ukryty, ejdetyczny zmysł, który pozwala mi odtwarzać w głowie wszystkie te wspomniane wcześniej dobroci, co niewątpliwie pozwala mi lepiej przetrwać ten jesienny czas, który na pewno nie jest moim ulubionym. Idealne panaceum na nudne, jesienne wieczory.

✓ COME AND TAKE A WALK ON THE WILD SIDE

Tym razem nie było inaczej – PsyAlaska Tales na pewno jeszcze długo będzie „grać” w mojej głowie. Za udekorowanie sceny głównej odpowiadał słowacki kolektyw, który swoimi pięknymi malowidłami, zdobiącymi już wiele imprez w Europie, ponownie zachwycił. Chłopaki, jak zwykle, stanęli na wysokości zadania i zamienili klub w psychodeliczną świątynię tryskającą kolorami. Gwoździem programu był Węgier, Csaba Gyócsos, bardziej jednak znany jako Tsubi, rezydent cyklu imprez Avatar, jednak największą popularność zdobył dzięki festiwalowi Ozora, z którym związany jest od samego początku. Zagrał niesamowicie energetycznego seta, podczas którego parkiet prawie płonął. Idealny dobór kawałków, połączony z nienaganną techniką sprawiły, że był to na pewno najlepszy set zagrany na tej imprezie i chyba jeden z lepszych, jakie ostatnio miałem okazję słyszeć na tych imprezach – RE-WE-LA-CJA! Żeby nie być posądzonym o to, że po każdej imprezie piszę właściwie to samo, na tym zakończę relację i napiszę tylko: stan naładowania baterii na wyświetlaczu ciągle powyżej 95%.

Pełna fotorelacja tutaj: Click!
A także na moim fanpage’u na Facebooku: Click!

Close Menu