Loonacy

✓ THOSE WHO DON’T MOVE, DON’T NOTICE THEIR CHAINS

Kolejny Egodrop. Bang!
Kolejna wizyta w Krakowie. Bang!
Kolejna nieprzespana noc! Bang!
Kolejna porcja dobrej muzy! Bang!
I kolejna kontentacja! Bang!

Pierwsza po festiwalowej przerwie impreza klubowa organizowana przez kolektyw Egodrop miała miejsce dopiero 14 października 2017 w znanym już i sprawdzonym z poprzednich imprez klubie ZetPeTe. Jak zwykle do dyspozycji były trzy niezależne sceny: main (czyli uptempowe gatunki krążące wokół takich nurtów jak full on, dark, forest czy goa), groove (alternatywa dla sceny głównej) i ambient (czyli typowy chillout), prezentujące jak widać szerokie spectrum muzyczne. Jak zwykle świetne dekoracje, których zapewniam, nie znajdziecie na żadnych innych imprezach. Jak zwykle hipnotyzujące wizualizacje, które oczarowują mnie dokładnie tak samo jak za pierwszym razem. Jak zwykle paralelna rzeczywistość i niekonwencjonalny przegląd odjechanych freaków, wróżek, elfów, pegazów, goblinów i innych, trudniejszych do zidentyfikowania stworów, ale przecież o tym piszę chyba za każdym razem.

Ambient Stage

✓ PEACE, LOVE & PARTY

No to w takim razie co nowego? Przede wszystkim dwóch headlinerów, których nie sposób nie wspomnieć. Pierwszy to włoski producent Andrea Lunghi bardziej znany jako Dust, który reprezentował turyńską wytwórnię Looney Moon Records. Wspomnę jeszcze tylko, że live act zaprezentowany przez Andrea tej nocy był jego debiutem w naszym kraju, który na pewno zaliczyć można do udanych. I mimo, że styl prezentowany przez Włocha można sklasyfikować jako night full on, z elementami bardziej mrocznych i cięższych brzmień czyli raczej nie moja bajka, to widziałem, że publika była zachwycona. Drugim headlinerem, na których występ zawsze ciesze się tak samo był Sundial Aeon. To chyba jeden z bardziej rozpoznawalnych polskich projektów ambientowych, i to wcale nie tylko dlatego, że na ich koncie widnieją takie perełki jak: Metabasis, Hypnosis czy ostatnio Vulcanosis, ale też dlatego, że ich produkcje pojawiały się na kompilacjach wydawanych przez Ultimae Records (Fahrenheit Project Vol. 6), Iboga Records (Floating Point Vol. 3) czy Sofa Beats (Floating Point Vol. 5) – słowem cream de la cream.

✓ FINAL CONCLUSION

Jestem konsekwentny w tym co pisze do zrzygania, bo za każdym razem w podsumowaniu mimo, że w różny sposób zawsze wyrażam zachwyt nad tymi imprezami. Bo czego by nie mówić, to zawsze będę uważał, że bilet na Egodropa to glejt do dobrej zabawy. Nic więcej dodawać nie trzeba.

Dziękuję.
Dobranoc.

Pełna fotorelacja tutaj: Click!