✓ ICE BUCKET CHALLENGE – IN FINLAND WE CALL IT „GOING OUTSIDE”
To moja pierwsza wizyta w Helsinkach, pierwsza, ale zapewne nie ostatnia. Nie przepadam za bardzo za turystycznymi miejscami, dlatego właśnie Helsinki bardzo przypadły mi do gustu, bo turystów tu jak na lekarstwo. W sumie nie ma się co dziwić, bo stolica Finlandii turystom do zaoferowania ma raczej niewiele. I bardzo dobrze. Helsinki to małe miasteczko, na tyle małe, że wystarczy jeden, intensywny dzień, by zwiedzić go wzdłuż i wszerz, a jeśli ktoś zdecyduje się spędzić tam na przykład cały weekend, to istnieje spora szansa, że może nawet zacząć się nudzić. Niewątpliwie najbardziej przyjaznym środkiem transportu w Helsinkach jest tramwaj, którym dojedziemy wszędzie, całkiem szybko i za stosunkowo niewielkie pieniądze. Wydaje się być to najbardziej sensowne rozwiązanie, jeśli o transport chodzi, oczywiście są jeszcze autobusy, jedna linia metra, no i oczywiście najmniej budżetowy środek transportu – taksówka.
✓ MEANWHILE IN FINLAND
A co w ogóle robić w Helsinkach? No właśnie, dobre pytanie. Szczególnym fanem architektury nigdy nie byłem i chyba raczej już nie zostanę, więc przemierzanie miasta od kościoła do kościoła raczej mnie nie bawi. Muzea (z kilkoma wyjątkami) też raczej nie wzbudzają u mnie zachwytu, bo zawsze wolałem spędzać czas na łonie natury niż wśród czterech, otaczających mnie z każdej strony ścian i choć przyznam, że początkowo brałem pod uwagę odwiedzenie Muzeum Sztuki Sinebrychoff, to jednak ostatecznie wybrałem nieco inne atrakcje, które oferuje stolica Finlandii.
Zacznę może od tego, że było cholernie zimno. W Helsinkach byłem na początku grudnia i mimo że nie należę do zmarzluchów, to przyznam, że dawno tak nie wymarzłem. Na początek udałem się do Design District Helsinki – czyli coś dla koneserów dobrego design’u. Dzielnica design’u to efekt stworzonej blisko dziesięć lat temu koncepcji skupienia w jednym miejscu inwestorów zajmujących się awangardowymi i kreatywnymi projektami. Dzielnica obejmuje około 25 ulic, w skład których wchodzą: lokale oferujące biżuterię, antyki, rękodzieło, w tym także muzea, galerie, restauracje i sklepy odzieżowe. Jak dla mnie, była to obowiązkowa pozycja na mojej liście MUST BE THERE i zdecydowanie było to najbliższe memu sercu miejsce w Helsinkach. Mnóstwo ciekawych zakątków, sporo sztuki, ciekawi ludzi, przytulne kafejki. Gdybym miał wskazać jedno jedyne miejsce w stolicy Finlandii, które warto zwiedzić, bez chwili wahania wskazałbym na Design District.
Oczywiście koniecznie musiałem też odwiedzić Abattoir. Kiedy w Helsinkach zapytasz przypadkową osobę, gdzie dobrze zjeść albo zaopatrzyć się w lokalne specjały, bez wątpienia większość wskaże właśnie to miejsce. To ogromny plac, który obfituje w najróżniejsze festiwale gastronomiczne takie, jak: Dzień Restauracji, Noc Sztuki czy sierpniowy Nocny Targ. Na początku każdego miesiąca miejsce zamienia się w mały bazar, na którym sprzedawane są lokalne przysmaki, a latem podobno jest to idealne miejsce na wypicie piwa na leżaku lub w ogródku albo grill z przyjaciółmi. W bliskiej odległości od placu znajdziemy Hakaniemi Market Hall i Hietalahti Market Hall, gdzie znajdziemy największy w Helsinkach wybór świeżych, sezonowych potraw, owoców morza, ryb i mięs.
✓ FINNISH FOOD PORN
Trochę czasu wypada spędzić na szwendaniu się po mieście. Bardzo podobał mi się Plac Senacki, otoczony neoklasyczną architekturą. W tym miejscu zrobiłem sobie przerwę na obiad, bo podobno nie ma lepszego miejsca na zaspokojenie apetytu niż dzielnica Tori Quarters. O fińskiej kuchni, przyznam, nie mam bladego pojęcia, wydaje mi się, że jak większość nie jestem w stanie wymienić choć jednej, tradycyjnej fińskiej potrawy, więc co tu wybrać? Oczywiście zrobiłem wcześniej mały rekonesans, porozmawiałem z kilkoma, znającymi się na rzeczy tubylcami, no i oczywiście zweryfikowałem nabyte informacje w internecie. Tradycyjne dania kuchni fińskiej to przede wszystkim mięsa (bardzo dużo dań z renifera) i ryby. Warto wspomnieć o takich specjałach, jak popularne karelskie pierogi Karjalanpirakka, pieczeń z renifera Poronpaisti, Leipäjuusto czyli podpiekany świeży ser krowi. Całkiem nieźle smakuje też Kalakukko – smażony pieróg ze słoniną, kawałkami mięsa i rybkami muikku. Na deser pulla, czyli słodki chleb jedzony jako deser albo korvapuustit – zwijane w roladki z cynamonem i cukrem.
✓ FINNISH NIGHTMARE – SOMEONE SITS NEXT TO YOU IN PUBLIC TRANSPORT AND THEN STARTS SPEAKING TO YOU
Co jeszcze zwiedziłem w Helsinkach? Plac Senacki (Senaatintori) to obowiązkowa pozycja, a akurat w grudniu miał tam miejsce Bożonarodzeniowy Jarmark, na którym kupić można było różne smaczne przekąski, choć oczywiście największą popularnością cieszył się lokalny grzaniec – Glögi. Zdecydowanie najlepszy grzaniec, jaki w życiu piłem. Całkiem niedaleko znajduje się Kauppatori – targ, na którym kupić można świeże ryby, owoce morza i inne morskie specjały. Przechodziłem też obok Pałacu Prezydenckiego i ulicy Esplanadia Północnej, na której nigdy nie ma śniegu, bo jest elektrycznie podgrzewana. Zwiedzania kościołów nie lubię, ale godnym odwiedzenia miejscem w Helsinkach na pewno jest kościół wykuty w skale, do którego podobno bardzo trudno jest trafić, choć mi zajęło to jakieś 25 minut. Podobało mi się tam – piękna przestrzeń, wygodne siedziska i delikatna, ambientowa muzyka w tle – przyznam, że zdrzemnąłem się tam trochę. Wracając, zahaczyłem jeszcze o dzielnicę Kruununhaka, w której znajdują się domy z XVI-XVII wieku, ocalałe z wielkiego pożaru z 1812 roku.
✓ THINK CORNER
Kawa. W Finlandii i z tego, co zdążyłem sprawdzić osobiście w pozostałych krajach skandynawskich, kawę pije się czarną i tylko czarną. W Helsinkach sporo jest kawiarni oferujących wysokogatunkową kawę z dobrych palarni, miałem okazję być przynajmniej w kilku z nich: THINK CORNER (uniwersytecka kawiarenka, w której trudno o wolny stolik ze względu na przebywających tam studentów i wykładowców, pijących kawkę i pracujących na laptopach ze świecącym jabłkiem na froncie), MADE IN KALLILO (oferującą najlepsze muffinki i pyszną gwatemalską kawę) czy JOHAN & NYSTROM, która zapadła mi w pamięć głównie ze względu na smak kanapki z awokado i mozarellą, którą tam zjadłem. Finowie piją dużo kawy, dużo i często, a ich kawiarnie to miejsca, które wypada odwiedzić przynajmniej raz dziennie i to nie jedynie ze względu na wyśmienicie przyrządzoną i podawaną tam kawę.
Finlandia, jak i same Helsinki, mimo że nie zajmują na mojej subiektywnej liście najpiękniejszych miejsc na tej planecie wysokiego miejsca, to jednak zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Miasto jest zadbane, czyste i na swój sposób urodziwe. Nie ma tam tłumu turystów, nie trzeba czekać w długich kolejkach i nie ma większego problemu ze znalezieniem wolnego stolika w kawiarni i restauracji. Na pewno warto było tam pojechać, ale uważam, że weekend w Helsinkach to maksimum, bo nie wyobrażam sobie, co można tam robić, jeśli zostanie się dłużej.