✓ VOICE COMES TO YOU THROUGH A SPELL, A TRANCE
♫ Earthling (live)
♫ Psychozix
♫ Heliocentrism
♫ Moony
♫ and many more…
Dziś krótka historia biletu na Egodrop, obecnie jednej z najpopularniejszych imprez psytransowych w Polsce. Wszystko zaczęło się w 2010 roku, kiedy w małych, ciasnych klubach na imprezy organizowane w samym centrum Krakowa wstęp był (pewnie nie uwierzycie) darmowy. Dodam jeszcze, że mimo że wjazd na imprezę był za free, a w klubie mieściło się maksymalnie kilkadziesiąt osób na parkiecie, to wcale nie było ciasno. Wiem, że trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę, ile setek ludzi obecnie bawi się na tych imprezach i jaka ciżba panuje na parkiecie, ale musicie uwierzyć mi na słowo, tak właśnie było. Oczywiście te minione dziewięć lat to tak naprawdę stumilowy krok na polskiej scenie psytransowej, bo to, co kiedyś znaliśmy tylko z festiwali takich, jak: Ozora, Boom, Samsara czy Universo Paralello, teraz mamy na wyciągnięcie ręki. Nie mam tu tylko na myśli światowej sławy artystów, którzy regularnie grywają na tych imprezach, ale całe artystyczne, dekoracyjno-wizualne zaplecze, chai-shopy, galerie i ludzi, którzy przybywają z całego kraju, by doświadczyć tej niezwykłej nocy. Minęło dziewięć lat i o tym, jak w błyskawicznym tempie rozchodzą się obecnie bilety na imprezy Egodrop, krążą w sieci już żywe legendy i żarty. Jeśli ktoś nie ma pojęcia, o czym piszę, w skrócie przybliżę, jak to wygląda. Zaczyna się od dodania eventu na Facebooku, po kilku tygodniach ogłasza się, że niebawem ruszy sprzedaż biletów. Mija kilka godzin, czasem (choć stosunkowo rzadko kilka dni) i biletów nie ma. Po prostu wyprzedają się szybciej niż klienci Lidla dobiegają do sklepowych półek podczas wyprzedaży świątecznego karpia. Bang! I biletów nie ma. Jednak to nie koniec, zaraz potem zaczyna się polowanie na bilety. Cały facebookowy wall wydarzenia zasypywany jest postami typu: „Kupię bilet, a nawet pięć.”, „Błagam, pomóżcie, oddam nerkę za 2 bilety”, albo „Niestety nie udało mi się zakupić biletu, wierzę, że ktoś mi odsprzeda. Help”. Oczywiście dla osób, które choć raz miały okazje być na imprezach organizowanych przez krakowski kolektyw, nie ma najmniejszych wątpliwości, dlaczego bilety rozchodzą się jak świeże bułeczki i dlaczego ludzie tak tłumnie lgną na te imprezy. Tym razem miało być równie wyjątkowo, bo świętowaliśmy dziewięć lat istnienia kolektywu.
I było.
Oj było.
✓ AGE IS JUST A NUMBER
9 lat to kawał czasu, aż trudno uwierzyć, że minęło już tyle, odkąd pierwszy raz wybrałem się do Krakowa na Egodropa. Jak na „okrągłą”, dziewiątą rocznicę przystało, organizatorzy w szczególny sposób zatroszczyli się o swoich gości, oferując im całą gamę atrakcji i to nie tylko muzycznych. Głównym headlinerem imprezy był Earthling. DJ i producent, związany ze sceną psychedelic od prawie 30 lat, podczas których zasilał line up największych imprez, festiwali i eventów niemalże wszystkich kontynentów. Celli Firmi urodził się w końcówce lat 70-tych na Ibizie, ale obecnie częściej można spotkać go w UK, gdzie mieszka i pracuje, bo oprócz grywania na imprezach i produkcji muzyki, Celli jest także założycielem i label managerem Zero1 Records. To oczywiście nie wszystko, nie tylko produkcjami uptempowymi ów artysta się zajmuje, choć, nie ma co ukrywać, to one przyniosły mu największą popularność i to dzięki nim zaistniał w świecie psytrance, dodatkowo Celli tworzy również muzykę w ramach chilloutowego projektu Third Ear Audio, którego album pod tym samym tytułem ukazał się w 2009 roku.
Earthling miał już okazję gościć wcześniej w Polsce 29 października 2011 roku na imprezie Secret Dimension i, o ironio, było to również w Krakowie w legendarnych już dziś Krzysztoforach. Pamiętam, że był to wtedy naprawdę przedni balet. Nie samym Earthlingiem jednak człowiek żyje, bo na trzech niezależnych scenach muzycznych działo się na tyle dużo, że trudno było się zdecydować i zostać gdzieś na dłużej w obawie, że straci się coś innego na innej – do wyboru do koloru. Był szał! Dodatkowo, klub/hotel Forum został jak zawsze niesamowicie udekorowany za sprawą kolektywów: 2Deko, D44, Decodethecode, Loop String Art, Collective i oczywiście Vortex Visual Division. I mimo że nie będę się tu szczegółowo rozpisywał nad poszczególnymi setami, to wierzcie mi na słowo – było wybornie! Urodziny udane, nawet bardzo, a mi pozostaje życzyć jedynie wytrwałości na co najmniej kolejnych dziewięć lat. Many happy returns, guys!
✓ BE. HERE. NOW.
Chyba ostatnio staje się to standardem, ale ponownie na zdjęcia miałem mniej czasu, bo pochłonęły mnie bez reszty inne rzeczy, ale coś tam zdołałem pstryknąć, czym oczywiście się dzielę. To była moja (chyba) ostatnia w tym roku impreza w klubie, a przynajmniej tak sobie postanowiłem. Mam nadzieję, że kolejny rok będzie równie udany pod względem eventowym jak i ten, czego osobiście bardzo sobie życzę.