Aksjomat Przestrzeni i Światła #Sep/Oct’20

⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: “making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.

Wrzesień 2020

We wrześniu udało mi się wyskoczyć na kilka dni rowerem po Małopolsce. I nie ma co ukrywać, była to dla mnie największa atrakcja tego miesiąca, ale temu zdążyłem już przecież poświęcić osobny wpis. Oczywiście, najwięcej zdjęć wykonuję obecnie swojej córce, choć pewnie kilka lat temu nawet do głowy by mi nie przyszło, że to właśnie Zoja będzie moim najczęstszym tematem fotograficznym, no ale, jak mawiał sam Tadeusz Rolke, jak się nie ma co fotografować, to się fotografuje dzieci, no i trochę tak właśnie jest.

Październik 2020

No i kto by pomyślał, że w październiku będziemy mieli powtórkę z rozrywki, bo jesteśmy o krok, by powtórzyć to, co miało miejsce w marcu i kwietniu, czyli lockdown. Imprez nadal nie ma, koncerty odwołane, restauracje pozamykane, szkoły przeszły w większości na zdalne nauczanie, ludzi na ulicach mało, dobrze, że lasy nadal otwarte, to mam gdzie z córką na spacery chodzić. Fotograficznie nie był to zbyt owocny miesiąc, co, przyznam, zaczyna mnie już konkretnie irytować, bo czuję głód robienia zdjęć i to taki prawdziwy. Oczywiście, pech chciał, że w momencie, kiedy był organizowany strajk kobiet, co na pewno byłoby świetnym tematem do fotografowania, to akurat się rozchorowałem i przeleżałem ten czas w domu. Jednak najgorsze jest to, że nie zapowiada się nic ciekawszego, bo biorąc pod uwagę sytuację w kraju i fakt, jak gwałtownie rośnie liczba zakażonych, nie zwiastuje to szybkiego przejścia w tryb normal. Trzeba będzie coś wymyślić.

Peace!

Close Menu