Aksjomat Przestrzeni i Światła #Jul/Aug’20

⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: “making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.

Lipiec 2020

Ale to były dziwne wakacje, chyba najdziwniejsze, jakie w życiu miałem. Po pierwsze dlatego, że właściwie ich nie odczułem, bo od marca i tak siedziałem w domu z powodu koronawirusa, więc drastycznej zmiany nie było. Po drugie, były to pierwsze wakacje, podczas których nigdzie nie wyjechałem, pierwsze, odkąd sięgam pamięcią, a to oznacza chyba czasy szkoły podstawowej. Oczywiście, przełożyło się to bezpośrednio na ilość wpisów na blogu, bo w ciągu lipca i sierpnia nie pojawił się żaden nowy, takiej biedy jeszcze tu nie było. Były to też pierwsze wakacje, podczas których nie zaliczyłem żadnego letniego festiwalu, a to naprawdę dla mnie ogromna strata, bo jak niejednokrotnie pisałem, taki festiwal potrafił naładować baterie na cały długi rok. No i oczywiście zdjęć z festiwalu w tym roku też nie ma. Bieda, Panie!

Sierpień 2020

Nie powiem, że nie robiłem zdjęć, bo robiłem ich sporo, ale były to głównie zdjęcia mojej córki, a jako że mamy zasadę nie wrzucania do sieci buzi Zojki, to publikuję tutaj tylko te, na których buźki jej nie widać. Były to trudne wakacje i niestety trochę stresujące: zaczęliśmy budowę, a właściwie remont starego domu mojej babci, który kosztował i kosztuje mnie nie tylko sporo czasu, ale i finansowo pochłania wszystko jak sucha gąbka. Drugim przełomowym dla mnie momentem była chwila, kiedy zdecydowałem, że biorę roczny urlop od pracy. Nie była to łatwa decyzja, bo kocham swoją pracę i nieskromnie napiszę, wydaje mi się, że wykonuję ją z zaangażowaniem i poświęceniem, dlatego tym bardziej był to twardy orzech do zgryzienia. Mam nadzieję, że za rok będę mógł napisać, że była to bardzo dobra decyzja, a ja poświęciłem ten czas na naprawdę wartościowe rzeczy. Wakacje dobiegają więc końca, przynajmniej te prawdziwe, bo ja nadal będę je miał, przynajmniej w pewnym sensie, bo jak napisałem, zamierzam dobrze wykorzystać ten czas. Poniżej kilka fotek, które pstryknąłem w to lato.

Peace!

Close Menu