⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞ #NOV/DEC’18

⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞

Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: „making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.

Listopad 2018

Dobry wieczór Państwu, mamy 1 grudnia 2018 roku godzina 21.01, do końca roku pozostało dokładnie 30 dni, a imieniny dziś obchodzą: Blanka, Natalia i Rudolf – solenizantom życzymy wszystkiego najlepszego. Pora na podsumowanie listopada. Za oknem zrobiło się już naprawdę jesiennie, po raz pierwszy od długiego czasu przyszło nam drapać szyby w samochodach, temperatura spadła poniżej zera stopni Celsjusza, a 11 listopada w Warszawie przeszedł kolejny marsz niepodległości. Biorąc pod uwagę zainteresowanie tematami według wyszukiwarki Google, w skali kraju wyraźnie dominował Marek Chrzanowski, choć dało się zauważyć także wzrost popularności Georgette Mosbacher i jej listu do premiera Morawieckiego. Jeśli o mnie chodzi, w listopadzie zaliczyłem ciekawą imprezę w Katowicach, której gośćmi był austriacki duet Tristate (Georg Hampl i Markus Hötschl), który swoim setem po prostu zaczarował śląską publiczność. Zupełnie przypadkiem znalazłem się także na innym event’cie, tj. Tsuru Japan Festival 2018, czyli w skrócie pisząc, szóstej edycji konwentu miłośników kultury japońskiej, odbywającego się niezmiennie w Rybniku. Anime, manga, cosplay, sushi, wykłady, prelekcje, koncerty, warsztaty, arigato i mnóstwo innych, których nazw nie jestem nawet w stanie powtórzyć, bo to jednak nie do końca moja bajka, ale zakładam, że wielbiciele Kraju Kwitnącej Wiśni musieli być wniebowzięci. Dodatkowo, sfotografowałem: Kapelusznika w dwóch odsłonach (z Jagerkiem i balansującego nad filiżanką kawy), pyszny, domowy ramen, kawę Golden Hour z James Co. od samego Petera McKinnona i pierwszy produkowany po II wojnie światowej w Polsce aparat fotograficzny (lustrzanka dwuobiektywowa) typu Rolleicord – Start 66.

Grudzień 2018

2019? Serio? Nie no, bez kitu! Ten rok brzmi trochę jak data z jakiegoś filmu fantastycznonaukowego. Kiedy Ridley Scott kręcił Łowcę Androidów w latach osiemdziesiątych, ukazał dystopijną wizję Los Angeles właśnie w roku 2019, a dziś mamy go na kartkach kalendarza. Czizas. To się naprawdę dzieje. Fuck! Jednak 2019 dopiero się zaczął, więc oby był przynajmniej tak dobry jak miniony, czego wszystkim, jak i sobie życzę. Początkowo, przyszło mi na myśl, aby podsumować cały 2018 rok, ale na takie podsumowanie jeszcze przyjdzie czas, dziś więc małe, fotograficzne podsumowanie grudnia. A co działo się w grudniu? Przede wszystkim 9-te urodziny EgoDropa w Krakowie, o czym bardziej szczegółowo pisałem (TUTAJ!) – było to dla mnie idealne zakończenie roku imprezowego, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, bo tuż przed świętami trafiłem jeszcze na koncert Pablopavo do katowickiej Hipnozy. Mocarnie było. Po raz pierwszy też spadł śnieg, taki prawdziwy, nie taki, jak w listopadzie. A śnieg, jak wiadomo, najbardziej sprawdza się w górach, gdzie można pośmigać na desce lub dwóch. Zaliczyłem świetny początek sezonu narciarsko-snowboardowego w Poroninie, ze świetną ekipą. W skrócie: dużo śniegu, mało ludzi – idealnie. Poniżej kilka moich strzałów z tego miesiąca. Zapraszam.

Close Menu