Vök

Margrét Rán - kawał potężnego głosu.
Margrét Rán – kawał potężnego głosu.

Pierwszy raz z ich muzyką spotkałem się nie tak dawno temu, bo w listopadzie 2016 roku, a w dodatku przez zupełny przypadek. Jednym z moich ulubionych porannych rytuałów każdego dnia jest odpalenie aplikacji Spotify na moim domowym hi-fi, apkę tą cenię sobie chyba najbardziej ze wszystkich, na które w życiu trafiłem i z dumą napiszę, że jestem od niej uzależniony, nie będzie też chyba zaskoczeniem, jeśli napiszę, że właśnie dzięki tej aplikacji po raz pierwszy natrafiłem na muzykę Vök. Przywołując jednak na myśl Islandię, oczywiście pierwsze skojarzenia krążą wokół zapierających dech w piersi nordyckich krajobrazów, wulkanu, którego nazwy nikt nie potrafi wymówić, podobno najlepszymi hot-dogami na świecie, oczywiście Reykjavíku, jogurtu Skyr, którego nie można nie spróbować, będąc na wyspie, ale na pewno grzechem byłoby nie wspomnieć o dorobku muzycznym tej małej wyspy. Nie będę tu przytaczał takich oczywistości, jak: Björk Guðmundsdóttir czy Sigur Ros, bo kto o nich nie słyszał? Jednak to nie oni wpłynęli znacząco na moją muzyczną edukację, bo choć bardzo cenię sobie ich artystyczny dorobek, to dla mnie prawdziwymi wirtuozami islandzkiej sceny zawsze będą przede wszystkim takie projekty, jak: GusGus, Múm czy Yagya. A od niedawna listę tę całkiem z resztą zasłużenie zasila jeszcze wspomniany wyżej Vök.

✓ YOUR WORLD IS A SELF-DELUSION

Kiedy dowiedziałem się, że grają koncert w katowickiej Hipnozie, wiedziałem, że muszę się tam pojawić. Bilety wyprzedały się na dobrych kilka dni przed samym koncertem, więc miałem ogromne szczęście, kiedy dostałem zaproszenie od organizatorów – ekipy Automatik (www.automatik.pl), za które oczywiście bardzo dziękuję. W klubie było sporo ludzi na długo przed rozpoczęciem występu Islandczyków, ale nie na tyle przesadnie, by nie można się było swobodnie poruszać miedzy barem a sceną. Nie przez przypadek support dla gwiazdy wieczoru zagrał pochodzący ze Śląska, a dokładniej z Katowic projekt JÓGA, który otwarcie przyznaje się do tego, że swoje muzyczne inspiracje bardzo często czerpią również z twórczości islandzkiej. Przyznam, że nie był to mój debiut, jeśli o koncert tej kapeli chodzi, bo miałem już okazję kilka lat wstecz usłyszeć ich live w Rybniku. Nie owijając jednak w bawełnę, otwarcie napiszę, że nie do końca mnie wtedy do siebie przekonali. Przede wszystkim dało się wyczuć, że chłopaki byli bardzo stremowani, co niestety przełożyło się na ich występ. Sporo wody w rzekach upłynęło od tego czasu i mimo że nie miałem wielkich oczekiwań, muszę przyznać, że ich występ w Katowicach wypadł zdecydowanie lepiej. Widać było, że nabrali scenicznej pewności siebie, złapali dobry kontakt z publicznością i w ogóle wszystko było jakby bardziej przemyślane.

Wysokie stężenie emocji, chwytające za serce piosenki, melancholijna eteryczność. W ich muzyce jest coś niepokojącego, ale zarazem pięknego i ujmującego. Kamila i Rafała łączy nie tylko przyjaźń od lat przedszkolnych, ale przede wszystkim niesłychaną wrażliwość, słyszana niemal w każdym wydobywającym się dźwięku. Młodzi muzycy w niezwykły sposób łączą gitarę akustyczną z nowym elektronicznym brzmieniem, zręcznie przemycając swoje skandynawskie inspiracje. Twórczość JÓGA (nazwa zespołu pochodzi od piosenki Björk) niesie więc ze sobą tajemniczość, rozedrganie, ale też niezwykłą, jak na młody wiek artystów, dojrzałość.(źródło: jogamusic.com)

Mimo że pewnie nie zostanę w najbliższym czasie największym fanem tego projektu i póki co raczej nie zamierzam zakupić ich najnowszego albumu, to jednak nie przekreślam tego projektu, bo chłopaki rokują nadzieję i widać, że idą do przodu, a to już coś. Osobiście trzymam za nich kciuki i życzę wszystkiego, co najlepsze, jednocześnie wierząc, że nie był to ostatni ich występ, na jakim dane mi było być.

Raz, dwa, trzy, a może cztery...
Raz, dwa, trzy, a może cztery…

Po supporcie przyszła kolej na Vök, którzy pojawili się na scenie punktualnie o 21 i uderzyli pierwszym utworem z siłą rozpędzonego Pendolino relacji Warszawa – Gdańsk. Ależ to było intro, ależ ta Margrét ma głos, ależ ta muza brzmi! Trudno jednoznacznie ich zaszufladkować, jeśli o gatunek muzyczny chodzi, gdzieś przeczytałem, że sami twierdzą, że sporo czerpią z trip-hopu (chociażby takich klasyków, jak: Portishead i Massive Attack), electro (The Knife, Fever Ray i Little Dragon), jak i indie-rocka – ktoś kiedyś nazwał ich nawet „islandzkim the xx”, ale pochodzących z Hafnarfjörður („miasto elfów” – ta nazwa naprawdę mi się podoba) Margrét (wokal), Andri (saksofon i sync), Ólafur (gitara) i Einar (perkusja) wyróżnia coś jeszcze – coś nowatorskiego, świeżego i awangardowego. Ten styl jest po prostu nie do podrobienia. W ostatnim tygodniu kwietnia ukazał się ich nowy album, Figure, a europejska trasa koncertowa, w skład której wchodzą występy w naszym kraju (Katowice, Poznań i Warszawa), ma być jego promocją.

Albumowy debiut sygnalizuje jednak ciekawą korektę brzmienia i stylu. „Na „Figure” przenieśliśmy naszą muzykę z komputera w bardziej organiczne i żywe środowisko” – tłumaczą muzycy. Zmiany nastroju, eklektyzm, wszechstronność przy równoczesnym zachowaniu melodycznej lekkości i subtelnego rytmicznego pulsu doskonale pasują do tytułu krążka. „Figure – to słowo jest równie wieloznaczne, co nasza muzyka” – mówi wokalistka Margrét, która wraz z saksofonistą Andri Márem zakładała zespół. (źródło: muno.pl)

Breathe out for the last time
Breathe out for the last time

Świetny kontakt z publicznością w połączeniu z naprawdę mocarną elektroniką i przeszywającym głosem wokalistki sprawiły, że publika szybko rozbujała się na dobre. Nie obyło się nawet bez odśpiewania „Sto lat” w wersji polsko- i angielskojęzycznej, bo wokalistka podobno miała niedawno urodziny. Oczywiście po koncercie można było nabyć płyty, zrobić sobie zdjęcie i porozmawiać z członkami zespołu. Islandczycy podobno bardzo lubią występować w Polsce, a występ w Katowicach był już ich trzecim i jak zapowiedziała wokalistka, bardzo chciałaby jeszcze do nas wrócić. Mam nadzieję, że jeszcze na siebie trafimy.

Pełna fotorelacja tutaj: Click!

Close Menu