Portret (d)Opowiedziany [#006]

Portret (d)Opowiedziany. Może to i trochę zboczenie zawodowe, albo raczej niezawodowe, bo przecież z moim zawodem niewiele ma wspólnego, choć jakieś zboczenie na pewno, bo wiele razy, przechodząc gdzieś ulicą, widziałem osobę, której marzyło mi się zrobić zdjęcie. Czasem była to starsza pani karmiąca gołębie w parku, innym razem żul w bramie, pijący winiacza za 7 złotych, a jeszcze innym jakaś śliczna dziewczyna o nieprzeciętnych rysach. Patrząc na nich, wiedziałem, że byłby to idealny materiał na cudowny portret, na uwiecznienie ich dokładnie w tej danej chwili, w tych konkretnie ubraniach i w tej właśnie sytuacji. Bez zbędnego makijażu, który przykrywa niedoskonałości, bez wyszukanego oświetlenia, bez wszystkich tych ulepszaczy, które sprawiają, że wyglądamy „piękniej” niż naprawdę. Chodziło mi o autentyczność bardziej niż uzyskanie efektu wow. Kiedyś, gdzieś w czeluściach Internetu znalazłem projekt „Humans of New York”, za którym stoi Brandon Stanton i po prostu oniemiałem. Człowiek popełnił mnóstwo pięknych zdjęć, fotografując przypadkowo poznane osoby na ulicach Nowego Yorku – mieszkańcy, turyści, różne grupy zawodowe, bezdomni, a nawet przestępcy, ale to, co zrobiło na mnie jeszcze większe wrażenie, to fakt, że każdy portret opatrzony był niesamowitą, jedyną w swoim rodzaju historią, która kryła się właśnie za osobą na zdjęciu. Były to niesamowite opowieści, które wzruszały i wyciskały łzy, bawiły, sprawiały, że popadałem w refleksję albo po prostu mnie irytowały, jednak zawsze wywoływały u mnie jakieś emocje. Kiedy skończyłem, pomyślałem sobie, że jest to coś niesamowitego i byłem przekonany, że będzie to dla mnie inspiracja na zrobienie czegoś podobnego, ale wtedy… No właśnie, wtedy odkryłem również, że takich projektów jest już bardzo dużo i to nie tylko na świecie, ale nawet i w Polsce, a nie chcąc bawić się w plagiat, po prostu odwiesiłem pomysł na kołku na kilka długich lat. Jednak z czasem zrozumiałem, a może po prostu doszedłem do wniosku, że mimo że nie będzie to coś od deski do deski autorskiego, to jednak jestem w stanie zrobić to tak, aby miało to jakieś znamiona oryginalności. Dlatego postanowiłem wziąć aparat, wyjść na ulicę i spróbować. Podejść do całkowicie obcej mi osoby, choć także do znajomych, czy przyjaciół, zagadać, wzbudzić zaufanie, co nie zawsze jest rzeczą prostą w dzisiejszym świecie, porozmawiać z nią, poznać jej historię i na końcu zrobić portret. Tak właśnie zaczęły powstawać moje Portrety (d)Opowiedziane.




Jestem człowiekiem renesansu. Chwytam się wszystkiego po trochu. Fotografia, rysunek, muzyka, czasem nawet poezja i historia sztuki. Wiem, że mówi się, że jeśli ktoś jest od wszystkiego, to jest też zarazem do niczego, ja jednak pozwolę się z tym nie zgodzić.

Czy jest coś, co w życiu bezpowrotnie straciłeś?

Myślę, że szansę na wybranie jakiejś artystycznej szkoły i będę tego zawsze żałował, bo byłaby to idealna szkoła dla mnie. Rzeźba, malarstwo, fotografia, a nie matematyka i rachunkowość.

Jaki krok możesz podjąć już dziś, aby spełnić swoje największe marzenie?

Myślę, że ćwiczenia są tu najlepszą odpowiedzią i to na pewno nie te fizyczne, ale na przykład rysunek i wokal. Może i zabrzmi to głupio, ale marzy mi się scena.

Kiedy po raz ostatni miałeś jakiś ekscytujący moment, który nie pozwolił Ci zasnąć w nocy? Co to było?

Praktycznie każdego dnia mam takie coś. Nowy pomysł na sesję, jakiś rysunek albo tekst piosenki. Zwykle je wtedy zapisuję, a najczęściej jednak wstaję i realizuję.