Zapanowała moda na freeride, czyli ekstremalną jazdę na nartach bez ograniczeń. Na pierwszy rzut oka wyczyny freeriderów to lekkomyślność. Po co ktoś miałby zjeżdżać z dziewiczych stoków, ryzykując utratą zdrowia czy nawet życia? A jednak chętni się znajdują i jest ich coraz więcej. Adrenalina uzależnia, jak narkotyk. „Freeride to wolność” – mówią nam polscy freeriderzy.
Lot trwa kilka sekund. Nie za bardzo widać, jak zbliża się ziemia, bo… ziemi nie widać w ogóle. Jest tylko wielka biała plama, nieograniczona żadnymi ramami. Jak ma się szczęście – lądowanie jest miękkie. Ugina się mocno kolana, czasami kuca i jedzie dalej. Za kilka metrów kolejny skok. Jeżeli szczęścia się nie ma – kończy się na złamanej nodze. Niektórzy w górach zostają na zawsze. (źródło: natemat.pl)
CLOSE TO HEAVEN, DOWN TO EARTH ✓
Sezon na narty się skończył? Eeee, nic bardziej mylnego! Freeride w kwietniu czy maju może być tak samo satysfakcjonujący jak w lutym, a często nawet lepszy. Tak przynajmniej było podczas szybkiej sesji w katowickim studio, gdzie wybraliśmy się z Pawłem, by ustrzelić kilka dobrych kadrów. Założenie wstępne było takie, że mają to być studyjne zdjęcia w „narciarskim stylu” i kilka portretów. Kilka z nich nawet nam się spodobała i choć nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa, to początek współpracy można chyba uznać za całkiem udany.
[Uwaga dalsza część zawiera lokowanie produktu.] Pozwolę sobie na małą reklamę, otóż, gdyby ktoś z Was marzył o jeździe na nartach, a do tej pory z różnych przyczyn nie miał czasu albo sposobności nauczyć się tej sztuki, szczerze polecam Pawła. Cierpliwy, solidny, rzetelny, uczciwy, odpowiedzialny, fachowy, a przede wszystkim oferujący konkurencyjne ceny. Ręczę za tego gościa!