Aksjomat Przestrzeni i Światła #Nov/Dec’23

⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: “making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.

Listopad 2023

Najgorszy miesiąc w roku. Najgorszy. Wiem, że to jesień w pełni i powinienem – jak większość fotografów – doceniać piękne, złote kolory jesieni, jednak jakoś wybitnie nie współgra ten miesiąc z moim wewnętrznym vibe’m. Oczywiście, zrobiłem córce sporo zdjęć w klimacie „jesieniary”, udało mi się też kilka razy uchwycić piękno szykującej się do zimowego snu przyrody, ale summa summarum cieszę się, że kolejny listopad dopiero za rok.

Grudzień 2023

Jak już minie listopad, to reszta też jakoś przeleci. Święta, które bardzo lubię, jak co roku trzy dni śniegu, żeby można było iść z córką na sanki, a potem z każdym kolejnym, minionym dniem następny robi się dłuższy. Wiem, że to może ciut za wcześnie, ale wiosna jest już na horyzoncie. Może nie tuż tuż, ale tylko patrzeć, jak znów będzie zielono.

Myślę, że jeśli o bloga chodzi, plany zbliżone są do tego, co zakładałem w poprzednich latach, a jako że udało mi się wszystko zrealizować i to w dodatku z nawiązką, to myślę, że w roku 2024 nie powinno być inaczej. Założenie jest więc identyczne jak poprzednio, czyli minimum 22 wpisy w roku, co według mnie daje całkiem przyzwoity wynik, który, mam szczerą nadzieję, uda mi się zrealizować. Tak bym to widział:

12 nowych miesięcy – 12 nowych wpisów;
Aksjomat Przestrzeni i Światła (co dwa miesiące) – 6 nowych wpisów;
Historia Pewnej Fotografii – przynajmniej 4 nowe wpisy;
Portret (d)Opowiedziany – ile się nawinie;
Łowca Świtów – jak co roku, oby jak najwięcej;
no i oczywiście Wielki Fistach.

A Wam, jak zawsze, życzę wszystkiego, co najlepsze, ziomeczki!


Peace!

Close Menu