Tattoo Konwent – Katowice

„Tattoo konwent to niecodzienne spotkanie ze sztuką tatuażu. Podczas dwudniowego festiwalu, odwiedzający mają okazję na żywo zaobserwować jak powstają autorskie tatuaże tworzone przez najbardziej utalentowanych tatuatorów z kraju i zagranicy. Każdorazowo, w części wystawienniczej spotkać można co najmniej stu artystów reprezentujących różne style tatuowania. Przedstawiciele studiów tatuażu wykonują autorskie wzory na skórze umówionych wcześniej na sesję modeli.”

(źródło: https://tattookonwent.pl/ )

Minęły 3 lata, odkąd po raz ostatni byłem na imprezie z cyklu Tattoo Konwent, a było to w halach Expo w Krakowie i przywiozłem wtedy z tej imprezy nie tylko fajne zdjęcia, ale też i dobre wspomnienia. Oczywiście, miałem też okazję bywać i na śląskich edycjach tego eventu, który jeszcze wtedy organizowany był w Szybie Wilsona i wydawało mi się wtedy, że trudno o lepszą miejscówkę. Minęło kilka lat i całkiem spontanicznie wybrałem się ponownie do Katowic, aby przy dźwiękach maszynek do dziarania popstrykać jakieś fotki. Tym razem, impreza została przeniesiona do Międzynarodowego Centrum Kultury i znów na tą chwilę muszę napisać, że trudno o lepsze miejsce w Katowicach na tego typu event, bo naprawdę trudno, a kto kiedykolwiek był w MCK’u, ten pewnie tylko to potwierdzi. Jednak nie był to mój dzień, jeśli o robienie zdjęć chodzi, po prostu jakoś nie potrafiłem się skupić, nie za bardzo wiedziałem, co fotografować, aby zdjęcia nie były tylko nowszymi kopiami tego, co zrobiłem kilka lat temu, dlatego po prostu snułem się między stanowiskami i mimo że od czasu do czasu coś pstryknąłem, to jednak wiedziałem, że nie z takim zamiarem tu przyjechałem. Spoko, nic na siłę. Na szczęście nie miałem ciśnienia, że to robota na zlecenie, że muszę zrobić jakiś materiał, bo przecież jestem w pracy i jeśli nie będzie zdjęć, to na pewno będą konsekwencje. A przecież każdy chyba od czasu do czasu tak ma, że mimo chęci, jakoś nie do końca idzie po naszej myśli: idziemy na przykład na rower, cały wczorajszy dzień nastawialiśmy się, że nakręcimy dziś kilometrów, ale jakoś nie do końca wychodzi, nie ma tej przyjemności z jazdy i każdy zrobiony kilometr zamiast dawać przyjemność, daje jedynie poczucie, że trzeba jeszcze sporo przejechać, a już mamy dosyć. Inny przykład: idziemy na imprezę nastawieni na dobrą zabawę do wczesnych godzin porannych, taki total reset, absolutne katharsis, śmierć, a potem zmartwychwstanie w glorii i chwale, ale już po godzinie czujemy się zmęczeni, zaczynamy się zastanawiać, że może jednak wrócimy wcześniej do domu i wyśpimy się jak ludzie, mimo że naprawdę nie ma się do czego przyczepić, to jednak coś nie halo, może biometr nie taki, może nie mój dzień, a może jeszcze coś innego, czego wyjaśnić akurat teraz nie potrafię. Swoją drogą, zastanawiam się, jak na przykład taki ślubny fotograf radzi sobie, kiedy ma taki właśnie dzień (bo jestem przekonany, że czasem ma), a przed nim cały dzień robienia zdjęć i nie ma, że przekładamy to na jutro, no bo jak? Ślub? No i właśnie coś takiego miałem na tym konwencie, niby wszystko było spoko, ale jednak…

Wydarzenie: Tattoofest Convention
Miejsce: Międzynarodowe Centrum Kultury, Katowice, PL
Data: 02.10.2021

✓ PAIN IS TEMPORARY. TATTOOS ARE FOREVER.

Organizacyjnie było naprawdę dobrze, oprócz ponad 300 tatuatorów reprezentujących 60 studiów (tak to się odmienia?) z całego kraju, event przeładowany był również innymi atrakcjami: sety DJ’skie, koncerty, pokaz pole dance, żarciowozy, oldschoolowe i stylowe perełki motoryzacji – hot rody, klasyczne amcary, customowe rowery, wystawy fotograficzne, pokazy kolekcji ubrań młodych projektantów i pewnie milion innych, o których zapomniałem wspomnieć, albo zwyczajnie tam nie dotarłem.

Jak już wspominałem, pojechałem na fotograficzne polowanie, którego celem było ustrzelić coś ciekawego, jednak nie zawsze ryby biorą tak samo dobrze, i mimo że nie był to mój najlepszy dzień, to jednak zapraszam, aby zerknąć na pokot.