No dobra, jako że trochę czasu mi zajęło, jak to dobrze ugryźć i wrzucić choć część zdjęć z setek, które zrobiłem podczas majowego wyjazdu do UK, myślę, że najlepiej będzie jeśli ten wpis zostanie podzielony na dwie części. Pierwsza będzie dotyczyła wizyty w Stonehenge, a druga w St Albans.
No to jedziemy.
✓ The greatest wisdom is in simplicity, just like Stonehenge
Mistyczne Stonehenge, leżące w hrabstwie Wiltshire, to chyba najważniejsza budowla megalityczna nie tylko w Anglii, ale i na całym świecie. Kto nie słyszał bowiem o tej sławnej, gigantycznej budowli z epok neolitu i brązu, stworzonej z wielkich kamiennych bloków, których właścicielem jest Korona Brytyjska, a nadzór sprawuje organizacja English Heritage. Od 1986 roku obiekt jest wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Kamienie odwiedzane są rocznie przez miliony osób, co czyni ten obiekt jednym z najczęściej wybieranych atrakcji na Wyspach. Budowla owiana jest tajemnicą, bowiem naukowcom do dziś nie udało się ustalić, jakie było dokładne przeznaczenie miejsca, ani jak przewieziono kamienie. Istnieje jednak kilka teorii. Jedna mówi o topniejących lodowcach, które mogły pomóc w transporcie skamielin. Inna uwzględnia wkład człowieka w transport, bowiem w 2011 roku odkryto kamieniołom w Walii, w którym najprawdopodobniej wydobyto te kamienie. Ale są i zwolennicy teorii, że przy budowie pomagały także obce cywilizacje. Jak było naprawdę, nie wiadomo. Nie wiadomo również, po kiego grzyba ktoś lub coś w ogóle stworzył taką budowlę, zakłada się, że głazy mogły służyć jako kalendarz, który wyznaczał zaćmienia, choć bardziej przychylam się do teorii, że mogło to być jakieś miejsce kultu, świątynia albo inne święte sanktuarium. Teorii można snuć w nieskończoność, ale czegokolwiek by nie napisać, miejsce owiane jest wielka tajemnicą, która najpewniej nigdy nie zostanie rozwiązana.
O Stonehenge zahaczyliśmy w drodze do Kornwalii. Tutaj muszę pochylić się i podziękować Tomkowi, który to cały ten trip zorganizował. Otóż wejście do Stonehenge jest płatne, w dodatku płaci się całkiem spore pieniądze, bo coś około 30 funtów. Jest też przygotowana opcja VIP, która umożliwia wejście w sam środek kręgu i zobaczenie kamieni z bliska. Taka opcja dostępna jest dwa razy dziennie za jedyne 50 funtów. I tu właśnie przyszedł z pomocą Tomek, który wyczaił alternatywną trasę, która właściwie przebiega równolegle do tej płatnej, trzeba tylko przejść się około godzinki przez malownicze pola. Moim zdaniem zdecydowanie lepsza opcja, bo Stonehenge widać już z daleka, a na drodze koczują (przynajmniej wtedy tak było) ludzie w kamperach, namiotach. Prawdziwie hipisowski, nieco festiwalowy klimat. Dla mnie na mega plus. Cieszę się, że udało się odwiedzić to miejsce, idealnie też, że mieliśmy fajną pogodę, bo podobno wcześniej cały czas padało i było zimno, no i Zojka mogła z bliska zobaczyć „poukładane kamienie”.
✓ St Albans
Druga część wpisu dotyczyć będzie miasteczka St Albans. Lubię takie miejsca zdecydowanie bardziej niż te, w których bywają wszyscy. Pewnie większość, która odwiedziła UK, była w Londynie, widziała London Eye, Big Bena i Westminster Abbey, ale czy ktoś miał okazję zobaczyć St Albans? No właśnie. I tu znów szacun dla naszych przyjaciół, Ewy i Tomka, którzy zabrali nas właśnie w to na pewno warte uwagi miejsce, ale po kolei.
Co takiego niezwykłego jest w St Albans? W 43 roku n.e. Rzymianie podbili Brytanię i założyli miasto zwane Verulamium właśnie na terenie dzisiejszego St Albans. Było to wtedy kluczowe dla Rzymian centrum, w którym mogło mieszkać nawet 15 tysięcy ludzi. Na początku V wieku rzymska armia opuściła Verulamium, co zapoczątkowało stopniowy upadek miasta, a z ruin rzymskich budowli pozyskano materiały do budowy opactwa. Nazwa samego opactwa nawiązuje do św. Albana, który został tutaj stracony przez Rzymian za to, że ukrywał księdza, a w późniejszym czasie nawrócił się i przyjął chrzest. Jedną z najciekawszych atrakcji w miasteczku jest na pewno gotycka katedra St Albans Cathedral, której budowa rozpoczęła się w XI wieku. Do jej budowy wykorzystano budulec z ruin dawnego Verulamium. Wstęp do katedry jest bezpłatny i naprawdę warto odwiedzić to miejsce, które łączy różne style architektoniczne, od normandzkiego po gotycki, co czyni ją fascynującym obiektem do zwiedzania. Wnętrze zachwyca pięknymi witrażami, rzeźbami i malowidłami. Niezależnie od przekonań religijnych, katedra oferuje spokojną i inspirującą przestrzeń do refleksji i kontemplacji, a dodatkowo otoczona jest malowniczymi terenami, idealnymi do spacerów i relaksu. Ogrody i parki wokół katedry oferują spokojne miejsce do odpoczynku. Naprawdę pięknie tam.
Beer is the answer…but I can’t remember the question.
Całkiem niedaleko katedry znajduje się pub, „Ye Olde Fighting Cocks”, który uznawany jest za podobno najstarszy pub w Anglii (793 r.) i oprócz naprawdę fajnego wnętrza, oferuje całkiem niezłe piwko, choć nie wiem, czy będę obiektywny, bo będąc w UK, nie trafiłem na słabe.
Piękny to był trip, nie zapomnę go nigdy…