Brenna
Pierwszy biwak w tym roku
(…) chociaż trochę zrozumiałem znaczenie słowa „pumperdentlich”. Oznacza ono coś świetnego, co jest jednocześnie gówno warte.
Nareszcie. Nareszcie. Nareszcie. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego radość z długo wyczekiwanego wydarzenia, czy osiągnięcia jest znacznie większa niż w przypadku natychmiastowych gratyfikacji? Czekanie na coś może wydawać się trudnym zadaniem, pełnym niecierpliwości i momentów zwątpienia. Jednak właśnie ten czas oczekiwania często sprawia, że ostateczna radość i satysfakcja są podwójne. To uczucie wynika z głębokiej psychologicznej potrzeby budowania wartości poprzez wysiłek i cierpliwość. I tak właśnie było ze mną przez cały zimowy sezon, kiedy z nieskrywaną tęsknotą marzyły mi się busikowe biwaki. Kiedy wreszcie przyszedł sezon, okazało się, że z różnych przyczyn nie udało mi się wyjechać, aż w końcu nadszedł ten kwietniowy dzień, kiedy na totalnym spontanie razem z Marcinem ruszyliśmy.
Wybór padł na miejscowość Brenna, położoną w Beskidzie Śląskim. Wiem. Nuda. Zwłaszcza dla mieszkańców Śląska, bo chyba każdy tam był milion razy, sam nie przepadam za tym miejscem, choć pewnie dla wielu będzie to całkiem atrakcyjne miejsce, które otoczone jest malowniczymi górami i lasami, oferujące doskonałe warunki do wędrówek pieszych, jazdy na rowerze i spacerów. Można też poczuć tu autentyczny klimat beskidzkiej wsi, jest to też idealne miejsce dla osób szukających odpoczynku od miejskiego zgiełku. Cisza, czyste powietrze i piękne krajobrazy sprzyjają relaksowi i regeneracji sił. I po to właśnie tam pojechaliśmy, ale przede wszystkim po to, by pojechać, bo już jechać trzeba było, nieważne gdzie i choćby na jedną noc. I tak właśnie zrobiliśmy.
Nie ma co się rozwodzić i pisać o atrakcjach, bo nie w tym celu był ten wypad, nie ma też co sztucznie pompować tego, co zobaczyliśmy i przeżyliśmy, bo byłaby to nieprawda. Chodziło o to, żeby obudzić się w pięknym miejscu, blisko natury, wypić rano kawę na świeżym powietrzy, która smakuje zawsze inaczej i zjeść jakiegoś grilla. Tak właśnie było.
- MIEJSCE: Brenna (PL)
- POLE CAMPINGOWE: Pole Namiotowe Orłowa