✓ IN MANY WAYS WE ARE ALL CHILDREN OF GREECE
Lubię Grecję, nawet bardzo. To na pewno jeden z moich top 5 krajów w Europie, a powodów, dlaczego tak właśnie jest, mógłbym wymieniać bez liku. W ostatnich latach Grecja, a zwłaszcza greckie wyspy, stały się niezwykle popularne w naszym kraju, przeglądając na przykład Facebooka w okresie wakacyjnym, trudno mi nie natrafić na zdjęcia znajomych z Rodos, Zakynthos, Mykonos czy Santorini, które z oczywistych względów cieszą się ogromną popularnością. Jako że nie gustuję w popularnych kurortach i jeśli mogę, to trzymam się z dala od miejsc, które znajdują się w katalogach biur podróży, to przyznam szczerze, że raz (choć było to bardzo dawno temu) zdarzyło mi się popełnić odstępstwo od reguły i na greckiej wyspie się pojawiłem. Mowa o Samothraki, ale po pierwsze wyspa ta nie należy do najpopularniejszych nawet i dziś, a po drugie byłem tam na festiwalu transowym, więc to nie do końca takie prawdziwe wakacje (kto choć raz w życiu miał okazję spędzić kilka dni latem na jakimś festiwalu, wie o czym mówię). Skoro z założenia więc skreślam greckie wyspy, gdzie w takim razie warto się udać, aby ominąć tabun turystów?
✓ BEACH PLEASE
Kto zna mnie choć trochę, wie, że z cudów natury najbardziej cenię sobie góry. Tam czuję się najlepiej i mając do wyboru wakacje nad morzem lub w górach, bez chwili wahania zawsze wybieram to drugie. Tym razem, będąc w Grecji, miałem okazję zakotwiczyć na Riwierze Olimpijskiej (nazwa nie pochodzi oczywiście od igrzysk olimpijskich, które odbywały się w Olimpii, tylko od mitycznej góry, wznoszącej się pomiędzy rzekami Pinios i Aliakmon). Masyw Olimpu wygląda naprawdę majestatycznie, ta góra ma w sobie coś i nie chodzi mi tu tylko o mitologiczne czy rudymentarne znaczenie tego wierchu dla całej kultury Grecji, ale raczej o to, że stojąc u jej podnóża, można odczuć jej monumentalność, która sprawia, że czujesz się wtedy naprawę mały. Czy warto odwiedzić tą część Grecji? Myślę, bez chwili wątpienia, że warto. Pominę tu aspekt plażowy, bo wiadomo, że mimo iż jestem 100% heliofilem, który idealnie czuje się, kiedy słupek rtęci wskazuje temperaturę powyżej 30 C, to jednak za leżeniem na plaży nie przepadam. Mogę godzinkę, może godzinę i piętnaście minut, ale potem już mnie nosi. Na szczęście Riwiera Olimpijska ma do zaoferowania dużo więcej niż tylko plaże.
✓ SAY IT WITH FLOWERS
Gdybym jednak miał wskazać jedno miejsce, do którego warto się udać, będąc w okolicach masywu Olimpu, a które najbardziej zapadło mi w pamięci, to na pewno wskazałbym Paleos Panteleimonas. Niesamowite! Już sama podróż do tego miasteczka, kiedy autokar wił się po wąskich serpentynach, była bardzo widowiskowa, nie wiem nawet za bardzo, w jaki sposób mógłbym to opisać, ale siedząc wtedy w autokarze i słuchając genialnego albumu Scann-Tec – Unyt, który dodatkowo podkręcał atmosferę, czułem się tam trochę jak w skalistej Patagonii, którą znam tylko ze zdjęć czy programów na Discovery. Mega klimat! Samo miasteczko położone jest bardzo wysoko, głównie ze względów bezpieczeństwa, bo piraci woleli łupić te położone zdecydowanie niżej. Cisza. Spokój. Platany. Brukowane uliczki. Urokliwe restauracje. Kramiki. I koty. Po prostu błogo.
Mimo że podczas pobytu w Grecji udało mi się zaliczyć jeszcze Litochoro, Meteory, Werginę, a nawet Ateny, to jednak Paleos Panteleimonas zdecydowanie pozostanie moim faworytem. MUST SEE!