


✓ HELLO, FREAKY PEOPLE!
Ostatni dzień lutego spędziłem w Krakowie, na pierwszej w 2020 roku odsłonie imprezy firmowanej szyldem Egodrop. Po mocarnych urodzinach z udziałem Astral Projection, które miały miejsce 6 grudnia, zdążyłem zatęsknić już za chyba jedynym znanym mi klubem, którego podłogi wyłożone są wykładziną dywanową, więc bawić można się tam nawet na boso. Tym razem organizatorzy jako gwiazdę sceny głównej zaprosili projekt Fagin’s Reject, za który odpowiada Phil Getty. Z pochodzenia londyńczyk, który swoja muzyczną przygodę rozpoczął z nieco odmiennymi gatunkami muzycznymi niż tymi, z którymi identyfikuje się go dziś, bo związany był raczej z muzyką rockową, a nawet metalem. Dziś zasila wytwórnię Wildthings Records, a brzmienia, które prezentuje podczas swoich występów, łączą style funky, groove i energetyczny fullon i mimo że brzmi to lekko absurdalnie, to szalejący tłum podczas setu Phila jest chyba najlepszym potwierdzeniem tego, że taka mieszanka, jeśli pojawi się w odpowiedniej, przemyślanej aranżacji, konkretnie daje radę.



✓ PARTY MODE ON
Oczywiście, jak to zwykle podczas imprez w Forum Przestrzenie, oprócz sceny main do dyspozycji były jeszcze: scena groove i chill, które również pękały w szwach. Red Sun Rising, którego miałem okazję słyszeć również dwa tygodnie temu na pożegnalnej imprezie w katowickim INQ, po raz kolejny pokazał klasę, a dźwięki rodem z Altar Records pięknie bujały zgromadzoną na chillu publikę. Warto również wspomnieć o występach takich artystów, jak: Człowiek Bakłażan, Falafel aka DJ Kfiatek czy Matured Structure (debiutujący na scenie chill), których sety najbardziej przypadły mi do gustu. Oczywiście, sama muzyka już dawno przestała wystarczać, a magię tych imprez tworzy holistyczna kombinacja dźwięków, psychodelicznej galerii sztuk wizualnych, a nawet kulinaria, o co oczywiście organizatorzy również zadbali. Mucha nie siada!



✓ WORRY LESS, DANCE MORE
Za każdym razem piszę dokładnie to samo, kiedy podsumowuję swój wyjazd na imprezę Egodrop w Krakowie, odnoszę wrażenie, że się powtarzam. W końcu, ile razy mogę pisać, że cieszę się, że pojechałem, warto było, dobrze znów posłuchać dobrej muzy, na świetnym nagłośnieniu i spotkać tych wszystkich wesołych, kolorowych freaków tańczących w rytm masujących uszy dźwięków, no ile? Ale z drugiej strony, co mam pisać, skoro naprawdę tak jest?
Pełna fotorelacja tutaj: Click!