⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: “making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.
Mimo, że oddalam od siebie tą myśl każdego dnia, chyba nie ma się co łudzić. Nadeszła jesień.
Wrzesień i Październik 2024
Choć jesień nigdy nie była moją ulubioną porą roku, muszę przyznać, że jej nieodparty urok w kontekście fotografii jest nie do przecenienia. W złocie i rubinie liści, które powoli opadają na ziemię, odnajduję wyjątkową estetykę, której nie sposób oddać w żadnym innym okresie. Natura, w swej zmiennej dynamice, oferuje impresjonistyczne wręcz scenerie, które zachwycają bogactwem barw i subtelnymi przejściami tonalnymi. Jesienne światło, miękkie i rozproszone, staje się kluczowym elementem kompozycji fotograficznej. W odróżnieniu od ostrego, letniego słońca, jest ono bardziej malarskie – tworzy intrygujące cienie i refleksy, podkreślając tekstury i detale, które zwykle umykają uwadze. Chiaroscuro, czyli gra światła i cienia, staje się bardziej wyrazista, nadając zdjęciom głębi i charakteru. Ponadto, melancholijny klimat, który często towarzyszy tej porze roku, sprawia, że fotografie zyskują narracyjną głębię. Opuszczone parki, zamglone poranki, krople deszczu na szybie – każdy z tych elementów kreuje pewną aurę, która w połączeniu z odpowiednim kadrowaniem daje niezwykle sugestywne efekty. Ostatecznie, choć jesień nie zaskarbiła sobie mojej sympatii pod względem codziennego funkcjonowania, to jako fotograf znajduję w niej nieskończoną inspirację.
Peace!