⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: “making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.
Maj 2020
Miesiąc, o którym zwykło mówić się, że to właśnie wtedy kwitną kasztany (a raczej kasztanowce), co nierozerwalnie łączyło się z egzaminem dojrzałości, czyli z maturą. Zazwyczaj! Jednak, jako że 2020 to rok, w którym nic nie jest jak dawniej, matur w maju również nie było. Nie skupiłem się na kwitnieniu kasztanowców tak bardzo, jak na rzepaku, bo to właśnie chyba zdjęcia w tej najważniejszej roślinie uprawnej z gatunku oleistych mogę uznać za najlepsze, moim zdaniem, w tym miesiącu. Oczywiście, przytrafiły się też inne, jak ja to nazywam “luźne pstryki”, ale to tak raczej z przymrużeniem oka.
Czerwiec 2020
To był chyba najbardziej deszczowy i chłodny czerwiec ostatnich lat. Przecież w zeszłym roku już w kwietniu były upały, że o maju nie wspomnę, a tegoroczny czerwiec jakby nie mógł się do końca rozkręcić. Nie mówię, że to źle, bo fotograficznie upał i mocne słońce to raczej zwiastun miernych zdjęć, ale jednak chyba w ciągu ostatnich kilku lat zdołałem się przyzwyczaić do czegoś z goła innego. Oczywiście, jakieś tam zdjęcia powstały, no bo staram się każdego dnia (no, może z małymi wyjątkami) coś robić, ale do dzieł sztuki raczej pretendować nie będą. Idą wakacje, więc mam nadzieję, że kolejne dwa miesiące będą bardziej owocne.
Peace!