Aksjomat Przestrzeni i Światła #Jul/Aug’21

⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: “making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.

Lipiec 2021

Wakacje! Najpiękniejsze dwa miesiące w roku. Legenda głosi, że w tym okresie czas biegnie zdecydowanie szybciej niż w pozostałe miesiące roku i przyznam, że coś w tym jest. Zleciało! Zleciało, jednak zdecydowanie za szybko w tym roku. Wiem, co roku piszę pewnie tak samo, ale w tym roku to była jakaś totalna przesada! Lipiec minął mi jak dobry weekend. Miałem okazję wyskoczyć jedynie na EgoDrop Festiwal w okolice Łodzi, a pozostały czas dzieliłem pomiędzy prace wykończeniowe na budowie, a tzw. “quality time” z córką. Fajnie było! Fotograficznie chyba też całkiem spoko wyszło.

Sierpień 2021

Sierpień jest fajny, lubię ten miesiąc i bynajmniej nie dlatego, że mam wtedy urodziny (za którymi nie przepadam) – jest ciepło, są wakacje, pachnie żniwami – ogólnie luz blues, ale jednak tylko do połowy. Dlaczego? No bo po 15 sierpnia następuje jakaś dziwna tendencja wśród moich znajomych i rodziny, która zbiorowo przypomina mi: no to wakacje Ci już minęły, co? No co za absurd! Mimo że zostało mi jeszcze przynajmniej 2 tygodnie, czyli tyle, ile wynosi połowa urlopu przeciętnego śmiertelnika, to nie wiedzieć dlaczego, większość zaczyna zwiastować ich rychły koniec. Tego bardzo nie lubię. I nie żebym miał coś do swojej pracy, bo z tym akurat nie mam najmniejszego problemu, ale wyobraźcie sobie, że ktoś w połowie Waszego urlopu zaczyna Wam mówić takie rzeczy. Słabe, co? A jak już zaczyna tak mówić większość Waszego otoczenia, to już w ogóle nie napawa optymizmem. Sierpień był spoko. Zaliczyłem fajnego tripa rowerowego, snując się meandrami Dunajca, poznając nowe, piękne miejsca i odwiedzając te stare, w których nie dane mi było jeszcze być rowerem. A w drugiej połowie miałem okazję być na pięknym festiwalu w gminie Pastewnik, czemu zresztą poświęciłem osobne wpisy. Koniec sierpnia to również dla mnie koniec sezonu urlopowego i czas powrotu do pracy. Mam nadzieję, że będzie to piękny rok szkolny.

Peace!