⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: “making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.
Styczeń 2022
Now Rok, nowy ja, choć ja zawsze wolę mówić Nowy Rok, stary ja – ten żart się nigdy nie starzeje, w przeciwieństwie do mnie! Na szczęście, podchodzę do Nowego Roku z dystansem i nie winduję sobie sztucznie jakichś dziwnych postanowień, które śmiało już w lutym mógłbym porzucić. Do najważniejszych dla mnie fotograficznych i nie tylko eventów w styczniu bez wątpienia mogę zaliczyć 3- cie urodziny mojej córeczki, Zojki. Wiem, że pewnie dla wielu jest to temat na tyle małostkowy, że nie powinienem nawet o tym wspominać i zapewne jeszcze 4 lata temu tak właśnie by było, ale jak mawiają – life changed. Poza tym, w styczniu był krótki fragment prawdziwej zimy, takiej ze śniegiem, mrozem szczypiącym w policzki i wyjściem na sanki. Fotograficznie, jak to zwykle bywa w tym okresie roku, fajerwerków nie było, ale coś tam udało się ustrzelić, a nawet i zapolować na jeden spektakularny świt.
Luty 2022
Zima powoli dobiega końca i całe szczęście, bo mimo że nie była jakaś mroźna, ale jak co roku dla mnie zbyt długa, a już na pewno na tyle długa, że zdążyła mi się znudzić. Jak co roku też czekam na marzec z niecierpliwością i nie mogę się doczekać wiosny, choć nie wiem, czy przypadkiem nie kręci się już gdzieś w okolicy. W tym roku, kilka razy miałem okazję usłyszeć już śpiew ptaków, a i pogoda w lutym bywała często prawdziwie wiosenna – a zatem, wiosno, nadciągaj! Przyda się trochę optymizmu, bo ostatnie dni niestety należą do smutnych. Jakoś bardzo przybiła mnie wiadomość o tym, że Rosja wypowiedziała wojnę Ukrainie, nie może to do dziś do mnie dotrzeć, jak w XXI wieku, w bezpiecznej, wydawać by się mogło, Europie może dojść do konfliktu zbrojnego, w którym jedno państwo atakuje drugie. To przechodzi ludzkie pojęcie. Ostatnie dni bardzo mocno dały mi się we znaki właśnie przez wydarzenia na Wschodzie, a biorąc pod uwagę to, że przez ostatnie dwa lata świat walczył z wirusem, myślę, że chyba każdemu z nas należy się w końcu taka prawdziwa, beztroska, zielona wiosna. Oby jak najszybciej!
Peace!