Aksjomat Przestrzeni i Światła #Jan/Feb’21

⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: “making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.

Styczeń 2021

Na szczęście Nowy Rok przyniósł nowe. Wreszcie poradziliśmy sobie z wirusem, kto mógł pomyśleć, że można go unicestwić w tak prosty sposób. Wszystko wróciło do normy, imprezownie wypełniły się ludźmi, którzy jeden na drugim bawią się bez maseczek, nie musimy już stosować czegoś, co zwykło nazywać się reżimem sanitarnym, uczniowie wrócili do szkół, pootwierały się puby, restauracje, kina, galerie handlowe i siłownie. Nareszcie. Trybunał Konstytucyjny przyznał się do błędu i cofnął ustawę o zakazie aborcji, co ucieszyło tysiące Polek, które wyszły na ulice w geście wdzięczności. Polepszyły nam się stosunki z Unią Europejską, a rząd podał się do dymisji, przepraszając za nieudolne lata pełnienia władzy. No i dostałem propozycję współpracy z Russelem Jamesem, który napisał do mnie osobiście, proponując nie tylko świetne warunki, ale i potężne wynagrodzenie. Czyż to nie cudowny początek roku? Czy mogło być lepiej? Nie, no żartuję oczywiście, żadne z powyższych nawet nie otarło się o prawdę, to byłoby zbyt piękne, ale i tak czuję, że ten rok będzie lepszy, no bo o gorszy chyba trudno. W styczniu przyszła prawdziwa zima, na tyle prawdziwa, że moja córka po raz pierwszy widziała śnieg, a temperatura spadła poniżej – 10 stopni. Niestety, nie poszedłem śladem wszystkich znanych mi fotografów robić zdjęcia bałwanów, zasypanych lasów i nieprzejezdnych dróg, ale coś tam udało mi się pstryknąć.

Luty 2021

W lutym była prawdziwa zima, taka, jak kiedyś, to znaczy ze śniegiem, mrozem, lepieniem bałwana, zaspami i drapaniem szyb w samochodach. Mam jednak szczerą nadzieję, że to już jej ostatnie oblicze i teraz pójdzie tylko ku dobremu, a to znaczy w stronę wiosny. Fotograficznie skupiłem się raczej na jakichś detalach niż na większych projektach, ale czasem dobrze na chwilę zwolnić, wziąć głęboki oddech, by znów móc uderzyć ze zdwojoną siłą. Wiosno, nadciągaj!

Peace!