Eviva l’arte!


✓ Art is not what you see, but what you make others see

Tak sobie myślę, że zarówno w życiu jak i sztuce wiele rzeczy pozostaje niewyjaśnionych nigdy. Często bywa tak, że ludzie oczekują, by coś zagrało im na emocjach, wstrząsnęło nimi, wzbudziło zachwyt, podziw i uznanie. Dziewięć utworów na dziesięć zdecydowanie lepiej jest zapomnieć, ale wszyscy i tak czekają na ten dziesiąty, na ten jedyny, wyczekany. Ten, który potrafi ruszyć świat, wprawić w wir nasze zmysły i emocje. Sztuka. I to właśnie w sztuce jest najbardziej zajmujące. Istotnie jest w niej bowiem tylko to, co widzi w niej oglądający, nie to, do czego dąży artysta.

Ostatnio farbki stały się nową zajawką mojej córki, cieszy to tym bardziej, bo to jedna z tych rzeczy, które potrafią zatrzymać jej uwagę na dłuższą chwilę, dłuższą niż 6 minut, bo tyle mniej więcej stanowi dotychczasowy rekord. Aparat fotograficzny to bardzo prosta, nieskomplikowana maszyna, którą nawet tępak potrafi obsłużyć – przestawiasz pokrętło na tryb auto, kadrujesz i naciskasz spust migawki – baang, gotowe! Cała jednak trudność polega na umiejętności wyczarowania za jego pomocą owego dziwnego połączenia prawdy i piękna, które nazywa się czasem sztuką. Z farbami jest inaczej i mimo że wielu fotografów czuje się następcami malarzy i uważa, że to bardzo pokrewne dziedziny, to od zarania dziejów artyści malarze nigdy nie potrafili się z tym pogodzić, co z oczywistych względów o wiele łatwiej przychodziło fotografom. Malarstwo to zdecydowanie bardziej przemyślana forma ekspresji, pochłaniająca zdecydowanie więcej czasu, wymagająca talentu, wytrwałości i warsztatu. Fotografia, mimo że w wielu aspektach jest podobna do wcześniej wspomnianej sztuki, to jednak utrwalała rzeczywistość, ale w dużo szybszym czasie. To między innymi wpłynęło na wielu malarzy w sposób taki, że nie musieli już oni malować portretów, dokumentować wydarzeń, czy uwieczniać pejzaży w sposób, jaki robili to dotychczas. Zaczęli odchodzić od malowania tego, co widoczne gołym okiem i postanowili eksperymentować ze sztuką mniej oczywistą. Jednak są i plusy tego, że fotografia zagarnęła nieco tradycyjne malarstwo, jakie? Otóż, możecie się zgodzić lub nie, ale to dzięki fotografii świat poznał takie kierunki, jak: impresjonizm (bo przecież wystawa w atelier fotograficznym Nadara oficjalnie zapoczątkowuje ten nurt), ale też postimpresjonizm, symbolizm, dadaizm, ekspresjonizm, bo artyści malarze dostrzegli, co z resztą nie mijało się z prawdą, że fotografia zaczęła odciążać ich na tyle, że mogli poświęcić się tworzeniu czegoś zupełnie nowego. Dworzanie i magnaci coraz częściej zaczęli korzystać z usług fotografów, zamiast ślęczeć godzinami w tej samej, nie ukrywajmy, nudnej pozycji przed sztalugami malarza, w prasie również zaczęto korzystać z fotografii, a tym samym zrobiła się nisza i należało znaleźć nowe miejsce dla umierającego w dwudziestym wieku malarstwa.

Idąc za ciosem, wbrew wszystkim podziałom, postanowiłem połączyć te dwie tak bliskie sobie, choć tak naprawdę odległe dziedziny sztuki. I, mimo że świat zna wielu świetnych malarzy, którzy byli również fotografami (jak np. Salvador Dali), jak i niejednego fotografa, który był również artystą malarzem, to ja jednak sam się raczej nie odważyłem. Pewnie po farby nigdy bym nie sięgnął, ten etap zdecydowanie mam już za sobą, ale jako że Zoja cały czas eksperymentuje, szuka, łączy kolory, tworzy kształty, czaruje, to nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności, by tego nie uwiecznić.


Close Menu