✓ To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nowy Rok, nowy ja, choć ja zawsze mówię raczej Nowy Rok, stary ja! Ten żart się nigdy nie starzeje, w przeciwieństwie do mnie, ale jako że mamy dziś 1 stycznia, to najwyższy czas na podsumowanie minionego roku nie tylko w postaci wpisu, ale przede wszystkim w postaci filmiku. Zapraszam!
Cóż to był za rok! Nawet nie wiem, od czego zacząć, bo tyle się działo, że nie sposób spiąć tego wszystkiego klamrą w jedną sensowną całość. Przede wszystkim, co chyba nadal nie pozwala mi wyjść z podziwu i naprawdę mnie zdumiewa, to obserwowanie, jak szybko nauczyliśmy się normalnie żyć w tych nienormalnych czasach. Gdyby jeszcze pięć lat wstecz ktoś powiedział mi, że rzeczywistość będzie wyglądała teraz tak, jak wygląda, załatwiłbym mu wizytę u dobrego psychiatry. Ale jednak wygląda! I mimo że chyba każdy z nas trwa w nadziei, że to już niebawem się skończy, że któregoś dnia obudzimy się i wszystko będzie jak dawniej, to jednak, póki co perspektywy na to wyglądają raczej słabo. Mimo że 2021 rok był zdecydowanie luźniejszy pod wieloma względami niż pamiętny 2020, to jednak ja, jako jednostka, która bardzo słabo funkcjonuje, musząc, a zdecydowanie lepiej mogąc, przyznaję, że trochę się męczę. Jeszcze słabiej wygląda to w polityce, bo, mimo że na co dzień raczej stronię od identyfikowania się z jakąkolwiek frakcją, to przyznam, że jeszcze nigdy nie byłem tak bardzo przeciwny tym, którzy są aktualnie przy władzy. Żenada, rozczarowanie, złość, zawód i bezradność – wiele razy towarzyszyły mi w tym roku, kiedy czytałem o zamachu na niezawisłe sądy, wolne media, sektor oświaty, o galopującej inflacji, piekle kobiet, wyrokach Trybunału Konstytucyjnego, kupowaniu działek od Kościoła i sprzedaży ich z kilkukrotnym zyskiem, o samotnych rodzicach, którzy pozbawieni zostali ulgi z tytułu sprawowania opieki nad dzieckiem w pojedynkę tylko dlatego, że rządzący chcą w ten sposób przeciwdziałać rozwodom i o tym, że taka szuja jak Mejza jest członkiem naszego rządu. Chyba po raz pierwszy na tym blogu wypowiedziałem się politycznie, jasne, że nie ma co koncypować, a tym bardziej narzekać, tylko starać się coś zmienić, a może nawet wyjść na ulicę, ale skoro podjąłem już temat nawet i tutaj, to znaczy jedynie, że w moim odczuciu jest bardzo źle.
Z pozytywnych rzeczy, myślę, że w dalszym ciągu mogę napisać, że najwięcej szczęścia daje mi moja córeczka – to, jak rośnie, rozwija się, śpiewa, recytuje, tańczy, wygłupia się i przytula. Od tego roku zaczęła chodzić do przedszkola i mimo że jest tam najmłodsza, bo zaczęła jako dwuipółlatka, to z dumą muszę napisać, że fantastycznie sobie radzi. Niestety, nie udało nam się przeprowadzić do nowego domu zgodnie z założeniami, jakie mieliśmy jeszcze w styczniu zeszłego roku, zabrakło naprawdę niewiele, ale jednak zdecydowaliśmy się przełożyć przeprowadzkę na 2022 rok, na spokojnie, bez nerwów i celowo piszę to w akapicie z pozytywami, bo śmiało mogę dodać, że wspólnie z żoną i przyjaciółmi odwaliliśmy tam kawał dobrej roboty. Po dłuższym urlopie wróciłem też do pracy, początki nie były łatwe, ale ostatecznie myślałem, że rozłąka z córką i powrót do starych obowiązków będą dla mnie o wiele trudniejsze – oczywiście, nie mówię, że było łatwo, ale mogę napisać, że daję radę.
✓ Wyobraź sobie, że chcesz zrozumieć, czym jest rok życia; zapytaj o to studenta, który oblał roczny egzamin. A miesiąc życia? Porozmawiaj o tym z matką, która urodziła wcześniaka i czeka, aby go wyjęto z inkubatora. A tydzień? Zapytaj człowieka, który pracuje w fabryce czy kopalni, żeby wyżywić rodzinę. Dzień? O tym powiedzą ci zakochani, rozdzieleni przez los i czekający na następne spotkanie. Czym jest godzina? O to trzeba zapytać osobę cierpiącą na klaustrofobię, którą awaria uwięziła na godzinę w windzie. Sekunda: popatrz w oczy człowiekowi, któremu udało się uniknąć wypadku samochodowego.
Jakieś noworoczne plany? Jasne, że tak, oprócz tych, o których wspomniałem już wyżej, na pewno chciałbym zaliczyć kilka dłuższych wypadów na rowerze, nie mam zamiaru przestać też robić zdjęć i nadal chciałbym rozwijać się w tej dziedzinie, chodzi mi po głowie kilka naprawdę dobrych projektów, które, mam nadzieję, uda się zrealizować w tym roku. Koniecznie chciałbym też wybrać się w moje ukochane Bieszczady, bo zbyt długo już się nie widzieliśmy i zdążyłem się porządnie za nimi stęsknić – liczę, że z wzajemnością. Chcę też zwolnić i trochę bardziej odpocząć, bo nadzorowanie budowy domu kosztowało mnie bardzo dużo zdrowia (przede wszystkim psychicznego, chyba nigdy w życiu nie miałem aż tylu stresów), dlatego w tym roku z większym nieco dystansem chcę podchodzić do wyznaczania sobie celów i brać wszystko bardziej na spokojnie.
Myślę, że jeśli o bloga chodzi, plany nie są zbyt ambitne i skoro w minionym roku udało mi się wszystko zrealizować i to w dodatku z nawiązką, bo miały być minimum 22 nowe wpisy, a było ich aż 28, czyli najwięcej w historii mojego bloga, więc myślę, że w roku 2022 nie powinno być inaczej. Założenie jest więc identyczne jak poprzednio, czyli minimum 22 wpisy w roku, co według mnie daje całkiem przyzwoity wynik, który, mam szczerą nadzieję, uda mi się zrealizować. Tak bym to widział:
12 nowych miesięcy – 12 nowych wpisów;
Aksjomat Przestrzeni i Światła (co dwa miesiące) – 6 nowych wpisów;
Historia Pewnej Fotografii – przynajmniej 4 nowe wpisy.
A Wam życzę jak zawsze wszystkiego co najlepsze ziomeczki!