✓ PAGE ONE OF 365!
Od razu, bez ściemy i konkretnie z grubej rury, no bo, jak inaczej? To był najlepszy rok w moim życiu, najlepszy i basta!
Tymi słowami rozpocząłem podsumowanie swojego roku w styczniu 2020, kiedy pisałem o roku 2019 i tak było. Wystarczy, że jako argument podałbym wtedy, że zostałem tatą, co kompletnie zmiotło mnie z powierzchni ziemi i dało szczęście, o jakim nawet nie śniłem, ale mogłem dodawać jeszcze więcej, jak choćby to, że udało mi się być w moich ukochanych Bieszczadach, zaliczyłem kilka dobrych imprez klubowych, a nawet dwa solidne open airy, latem spędziłem cudowny czas w Świerkowym Zaciszu, a potem miałem okazję pojeździć rowerem po Podlasiu i Puszczy Białowieskiej, w których zakochałem się do utraty rozsądku, końcówkę wakacji spędziłem nad Bałtykiem, gdzie nie było mnie już ładnych parę lat (nie licząc wyjazdów z pracy), a we wrześniu miałem okazję spędzić tydzień na Riwierze Olimpijskiej w Grecji. Yup, sporo tego! A jak było w tym roku? Roku, który przez wielu uznawany jest za najgorszy w ich życiu, za stracony rok, za rok, o którym szybko byśmy chcieli zapomnieć i wrócić do tego, co nazywane było normalnością. No więc, jak?
No cóż, dupy ten rok na pewno nie urwał, nie ma się co oszukiwać, na pewno pod względem podróżniczym było bardzo słabo, bo po raz pierwszy, odkąd skończyłem 7 lat, nie wyjechałem w wakacje nigdzie za granicę, ba nie licząc lokalnych wypadów tu i tam, można powiedzieć, że nie pojechałem też w żadne konkretne miejsce w Polsce. Owszem, byłem na samotnej, trzydniowej wyprawie rowerowej po Małopolsce, ale było to we wrześniu, czyli już po wakacjach i była to jedynie namiastka tego, co planowałem. Rok był też słaby pod względem imprezowym, od marca wszystko właściwie się zatrzymało, większość imprez, koncertów i festiwali została zawieszona, bądź przeniesiona na wakacje 2021 i ogólnie było jakoś depresyjnie, smutno i dziwnie. Niepisaną tradycją jest, że od 2017 roku na koniec roku ukazuje się mój filmik z cyklu BEST MOMENTS, w którym prezentuję migawki z różnych, znaczących dla mnie wydarzeń w danym roku (oczywiście tych, w których miałem ze sobą kamerę i tych, które chciałem udostępnić szerszemu gronu odbiorców). W tym roku, po raz pierwszy i to już w okresie jesieni, byłem przekonany, że niestety, ale podsumowania roku 2020 nie będzie, bo skoro prawie nigdzie nie byłem, prawie nic się nie działo, a tak naprawdę moje życie w większości wypełnił czas spędzony z córką, robienie zdjęć i od czasu do czasu rower, to raczej nie ma się czym chwalić, a przynajmniej w porównaniu do lat ubiegłych. Jednak, kiedy w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia usiadłem do kompa i zerknąłem do folderu “Video 2020”, to stwierdziłem, że jednak może nie był to aż tak zły rok, by nie zasługiwał na krótkie, filmowe podsumowanie. Odpaliłem Premiere Pro i zabrałem się za montaż. Miałem mnóstwo świetnych ujęć z Zoją w roli głównej na tle pięknych zachodów słońca, ale niestety z racji tego, że ustaliliśmy, że nie będziemy publikować jej wizerunku w sieci (przynajmniej takiego, gdzie widać całą twarz), to nie mogłem ich wykorzystać, zaczęło się więc szukanie takich ujęć, gdzie twarz będzie częściowo zasłonięta lub całkowicie niewidoczna, a kiedy okazało się, że jednak trochę tego jest, zacząłem dorzucać inne ważne dla mnie momenty tego roku i tym sposobem powstał film Best Moments 2020. Łatwo nie było, ale najważniejsze, że cykl nie został przerwany i że będzie pamiątka.
✓ OUT WITH THE OLD, IN WITH THE NEW
Jakieś noworoczne plany? Pewnie i to sporo, mimo że w tym roku z większym nieco dystansem podchodzę do wyznaczania sobie celów, bo w zeszłym roku planów było sporo, a jak się skończyło, chyba powszechnie wiadomo. Na pewno nadal będę robił mnóstwo zdjęć, mam w planach kilka fajnych projektów, których rezultaty będzie można zobaczyć już na początku stycznia, na pewno chcę, by przynajmniej raz w miesiącu pojawiał się jakiś nowy wpis, bo lubię wracać do tego, co było, a okres pandemii był chyba dla mnie tylko wymówką, aby trochę odpuścić, choć tak naprawdę bardzo to lubię (poniżej rozpiska, którą mam nadzieję wcielić w życie). Na pewno dobrze byłoby ruszyć się z domu, wybyć gdzieś w nieznane, zaliczyć jakąś dobrą wyprawę rowerową, mam w planach Bieszczady, ale to nie jedyne, co mi się marzy. Latem, mam nadzieje, że ruszy wreszcie sezon festiwalowy, no i mam nadzieję, że uda nam się przeprowadzić do nowego domu. Nie muszę wspominać chyba oczywistych kwestii takich, jak: spędzanie czasu z córką, rodziną, przyjaciółmi, bo to rozumie się samo przez się. Mam nadzieję, że 2021 będzie pięknym rokiem i kiedy przyjdzie mi pisać jego podsumowanie, będzie się czym podzielić.Wszystkiego co najlepsze miśki!
Myślę, że jeśli o bloga chodzi, plany nie są jakieś zbyt ambitne, jednak minimum 22 wpisy w roku to całkiem przyzwoity wynik, który, mam szczerą nadzieję, uda mi się zrealizować. Tak bym to widział:
12 nowych miesięcy – 12 nowych wpisów;
Aksjomat Przestrzeni i Światła (co dwa miesiące) – 6 nowych wpisów;
Historia Pewnej Fotografii – przynajmniej 4 nowe wpisy.