⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞ #SEP/OCT’19

⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: “making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.

Wrzesień 2019

Nie przepadam za wrześniem z kilku powodów, przede wszystkim – kończą się wakacje, ostatecznie i definitywnie, i trzeba wracać do pracy. Wrzesień też zwiastuje końcówkę lata, a zarazem początek jesieni i mimo że ta polska jest podobno piękna i złota, to jakoś nie przepadam za tą sentymentalną porą w roku. Na początku września postanowiłem przedłużyć sobie wakacje i wybrać się z rodzinką nad nasze morze, zjeść gofra, posiedzieć na plaży i podziwiać zachód słońca. Tak też zrobiłem, a jako że akurat sezon się skończył, było całkiem miło, tak… emerycko mógłbym napisać. A jak by mi było mało, to wybrałem się po raz kolejny do Grecji, a konkretniej na Riwierę Olimpijską – na której już miałem okazję kilka razy być, ale Grecja nie nudzi się nigdy. Jednym słowem, wakacje przedłużone do granic możliwości.

Październik 2019

Przestawiony czas na zimowy, długie, chłodne wieczory, depresyjna pogoda, no i oczywiście smog za oknem – bajka! Do października również nie pałam miłością, ale w tym miesiącu było już zdecydowanie spokojniej – skończył się sezon letnich festiwali, więc odwiedziłem ponownie imprezę firmowaną przez krakowski kolektyw EgoDrop, której gwiazdą był label manager Parvati Records, sam Giuseppe – nie będę się rozpisywał na temat imprezy, bo pisałem o tym w osobnym poście. Dodatkowo, zamieszczam jeszcze kilka fotek, które wykonałem na spacerach po lesie z córką.

Peace!