⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: „making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.
Styczeń 2019
Dobry wieczór Państwu, od razu uprzedzam, szału w tym miesiącu nie będzie. Nie będzie i basta! Podobno nawet Leonardo da Vinci miewał słabe miesiące i co więcej zazwyczaj były to miesiące zimowe, czyli gołym okiem widać pewną analogię. Tak bardziej poważnie, był to dla mnie trudny miesiąc, wiele się działo, co niestety przełożyło się na ilość zdjęć w styczniowym aksjomacie, ale przecież nie zawsze musi być ich trzydzieści albo pięćdziesiąt, prawda? W tym miesiącu tylko sześć, kilka z postów dotyczących obiektywów, kilka ze spaceru po okolicy z kubkiem kawy w ręku, a i znalazło się miejsce na wrzos przykryty śniegiem na balkonie. Ogólnie powinno się obyć bez publikacji, ale challenge to challenge. Postaram się, aby w lutym było ciut lepiej, choć coś czuję, że może być podobnie.
Luty 2019
W zeszłym miesiącu ostrzegałem, że szału zdjęciowego nie będzie, od razu też zabezpieczyłem się i dodałem, że miesiąc luty również może do wybitnych, jeśli o fotografię chodzi, nie należeć. Prorok ze mnie żaden, ale coś czułem, że i w tym miesiącu będę musiał poświęcić się trochę innym rzeczom i tak też zrobiłem. Czy mogę jednak powiedzieć, że zmarnowałem ten miesiąc? Absolutnie nie! Ośmielę się nawet stwierdzić, że wykorzystałem go lepiej niż wszystkie inne. Obiecuję się poprawić w marcu, jakoś wiosna zdecydowanie bardziej kreatywnie na mnie działa niż zima, której w tym roku mam już naprawdę dosyć. Ogólnie to poza górami zima mogłaby dla mnie nie istnieć. Byle do wiosny!
Peace!
Wiosno nadciągaj!!!