⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞ #JAN/FEB’20

⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: “making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.

Styczeń 2020

Fizjologiczny stan odrętwienia organizmu, objawiający się okresowym spowolnieniem procesów życiowych u niektórych zwierząt stałocieplnych, pozwalający przetrwać im trudne warunki zimy. Sen zimowy może być stanem ciągłym lub przerywanym. Trwa od kilku tygodni do siedmiu miesięcy. I mimo że siedem miesięcy to już zdecydowanie lekka przesada, to jednak nie miałbym nic przeciwko, aby przesypiać tych kilka miesięcy w roku i budzić się dopiero, kiedy zakwitną przebiśniegi i krokusy. Nie tylko nie lubie zimy, o czym pisałem już wielokrotnie, ale też zawsze w zimowych miesiącach czuję jakiś zastój twórczy, bo, nie oszukujmy się, co to w ogóle za zima? Temperatura chyba w ogóle nie spada poniżej zera, o śniegu można zapomnieć, szaro, buro i ponuro, może jedynie wskaźnik przekroczonej normy benzopirenu w powietrzu ma się świetnie. Fotograficznie, coś tam popstrykałem, ale podobnie jak w zeszłym roku chwalić się raczej nie ma czym, ale jak wyzwanie, to wyzwanie.

Luty 2020

Luty był już ciut lepszy, ale to pewnie dlatego, że bliżej do wiosny i moje synapsy też już te bodźce jakoś odbierają. Zaliczyłem z aparatem dwie konkretne imprezy, wrzuciłem drugiego posta z cyklu „Historia Pewnej Fotografii” i znalazłem też czas, by coś jeszcze porobić w domowym zaciszu. Mimo że brzmi to nadal jak słaba wymówka, to jednak wciąż nie mogę się doczekać, aż zrobi się trochę cieplej i zrealizuję kilka planów fotograficznych na 2020 rok. Bardzo pociesza fakt, że kolejny ⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞ będzie już dotyczył wiosennych miesięcy, bo marca i kwietnia. Najgorsze za mną! A tymczasem zapraszam do przeglądnięcia małej galerii.

Peace!