⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞ #MAR/APR’19

⇞Aksjomat Przestrzeni i Światła⇞
Co dwumiesięczny cykl, który pokazuje mój świat widziany przez wizjer aparatu fotograficznego, a którego konsekwencją są powstałe eseje fotograficzne. Bywają niebanalne, zaskakujące, podobno nawet czasami zmuszające do myślenia, ale też i luźne, bez „artystycznej’ spiny i ciśnienia, choć nie ukrywam, że zawsze moją ambicją jest ukazanie najzwyklejszych momentów życia jako sztuki. Inspirację czerpię z różnych form sztuki – malarstwa, filmu, książek, które zawsze kreują pewien obraz przestrzeni w mojej głowie, który później staram się przenieść na zdjęcie, bo fotografia służy mi do przekazywania mojej filozofii życia. Oczywiście, czasem będą to truistyczne, niewyszukane wizje, bo trudno sfotografować kubek z poranną kawą tak, aby powstało z tego dzieło sztuki. I mimo że uważam, że w obecnym świecie skupia się zbyt dużą uwagę na inklinacje technologiczne, kosztem walorów estetycznych, czego przykładem jest Internet, który zalany jest idealnie oświetlonymi, wyostrzonymi jak żyleta fotografiami, które oglądamy i nawet jeśli chwilowo budzą zachwyt, szybko ulatują z naszej głowy i nigdy potem nie wracamy do nich myślami – co raczej mi się nie podoba i uważam to za nieporozumienie, to jednak w tym cyklu też raczej na wielki przewrót nie ma co liczyć, ale jeśli jakieś zdjęcie utkwi Wam w pamięci, albo wzbudzi jakieś emocje, to będę mile zaskoczony. Chodzi tu raczej o wcielenie w życie szeroko pojętej ideologii: „making ideas happen” i na tym właśnie chcę się skupić. Zamieszczone zdjęcia wykonane były zawsze w miesiącu, któremu poświęcony jest dany cykl, i pokazują co (nie)ciekawego wydarzyło się u mnie w czasie tego miesiąca, a nie załapało na osobny post: imprezy, koncerty, spotkania, sesje, ludzie, portrety, zwierzęta, przedmioty, kawa, a może i tosty francuskie, ale przede wszystkim codzienność, może momentami nudna, może schematyczna, ale prawdziwa, bo codzienność nie zawsze bywa ekscytująca.

Marzec 2019

No to mamy wiosnę! Nareszcie, bo przyznam, że ta zima dała mi się we znaki w tym roku, jak chyba nigdy. Nareszcie! W końcu będzie znów można się cieszyć dłuższym dniem, zielonym lasem, zachodem słońca nad zalewem, jeździć na rowerze, pić kawę na balkonie i wiele innych rzeczy, które zima skutecznie uniemożliwia. Jeśli o zdjęcia chodzi, to przyznam, że początek roku był chyba najmniej płodnym dla mnie okresem, odkąd zajmuję się fotografią, również i w tym aksjomacie tylko kilka średnich strzałów, a przyznam, że był nawet moment, że zastanawiałem się czy w ogóle jest sens cokolwiek wrzucać, no ale wyzwanie to wyzwanie, słowo się rzekło i trzeba być konsekwentnym. Postanowiłem, że w kwietniu się odkuję.
Peace!

Kwiecień 2019

Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi, wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni – Marek Grechuta wiedział co śpiewa, musiał wiedzieć, bo Marek to był gość. Daj mi te jedną wiosnę, ostatnią wiosnę a potem niech wali się świat! W kwietniowym aksjomacie 10 nowych zdjęć, które nie załapały się do żadnego innego wpisu i nie pasują mi do żadnej innej kategorii. No to bang! Peace!

1. Na początek rybnicki ratusz nocą, niebo pięknie gwieździste, jedynie światła miasta psują trochę efekt, ale to nie Bieszczady, więc niestety zanieczyszczenie świetlne robi swoje.

2. Vansy – marka istnieje na rynku od lat 60tych i od samego początku związana była z kulturą streetwear, szybko też stała się ona ulubioną marką skateboarderów, surferów i muzyków. To Vans stworzył pierwsze na świecie buty skate przeznaczone do jazdy na deskorolce i mimo, że na desce już nie jeżdżę od dawna, to jednak Vansy bardzo polecam.

3. Kolejne zdjęcie z cyklu Podróże Kapelusznika – tym razem chłopak zmaga się z kultową puszką Pepsi z lat 70, piękny design, prawda?

4. Pewnie gdybym był akurat w okolicach Tatr i wybrał się na Chochołowską byłyby zdjęcia krokusów, jednak w tym roku niestety mnie tam zabrakło, a musiałem jakiegoś „zwiastuna” sfotografować, to padło na stokrotkę. 

5. Czasy, kiedy stawiałem bardziej na ilość niż na jakość mam, pewnie głównie z racji wieku już dawno za sobą, więc zdecydowanie bardziej cenię sobie walory smakowe. Piwa od dawna piję już tylko craftowe i naprawdę musi się wydarzyć coś niezwykłego bym sięgnął po Żywca lub Lecha. Tak mówicie, sobie co chcecie: francuski piesek, delikatne podniebienie i inne takie, ale polecam raz spróbować dobrego, rzemieślniczego piwa, a do marketowego już nie wrócicie. 

6. Jest wiele dobrych miejsc serwujących burgery, w samym Rybniku jest ich sporo, jednak nic nie równa się z Burgerem Ratunkowym – miodzio. Ten ze zdjęcia to rybnicki numer dwa – Burger Heaven. 

7. Dobra, peruwiańska kawa z przelewu w ulubionym kubku na balkonie. Chwilo trwaj!

8. Oksfordki albo jazzówki – podobno wygodne, choć ja chodzę tylko w sportowych butach (nie, wcale nie tak jak doktor House, o wiele wcześniej), czasem jeszcze w trekkingach, ale to w sumie też sportowe.

9. Lubię fiolet.